+
<
OBRAZY "BAKELITOWE" maluję od 2001 roku. Są to figuralne sceny, najczęściej we wnętrzu. Przedstawione postacie pracują lub bawią się. W ich otoczeniu zwraca uwagę nowoczesna (dla nich?) technologia, a zwłaszcza urządzenia rejestrujące i magazynujące obrazy. Przedmioty są twarde. Portrety i draperie - miękkie. To co martwe i to, co żywe tworzy napięcie. Raz jest bardziej zabawnie, innym razem trochę ciężej.

W gruncie rzeczy te obrazy można oglądać bez dodatkowych wyjaśnień. Są one namalowane w sposób bardzo przystępny. Są również nastrojowe i umożliwiają emocjonalny odbiór. I to może jest najważniejsze, może nawet wystarczające.

Jednak nie jestem malarzem tak naiwnym, jakby to się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. W latach dziewięćdziesiątych malowałem i prezentowałem na wystawach obrazy nieprzedstawiające, bliskie mi było traktowanie obrazu malarskiego przez Reinhardta, Albersa czy Malewicza. Z czasem jednak, poszukując satysfakcji z malowania oraz niewyschniętych źródeł inspiracji, zaczałem się "cofać wstecz".

Nawiązuję trochę do swoich najwcześniejszych prób malarskich jakimi były ekspresjonistyczne ilustracje, jeszcze sprzed studiów. Zainteresowałem się też przestarzałymi technologiami i zapomnianymi dzisiaj materiałami. Sięgam do własnych wspomnień, pozwalam uczuciom znowu wypłynąć na powierzchnię - ale także "ulepszam" pamięć poprzez studiowanie dokumentów, dotykanie i oglądanie eksponatów.

Wielka sztuka wpływa na moje obrazy w niewielkim stopniu. Korzystam za to chętnie z jej odległych peryferii - przedstawień reklamowych, instruktażowych, pamiątkarskich - w ogóle malarstwa niższych kategorii, często o charakterze użytkowym i dorażnym. To, co kiedyś dobrze tkwiło w czasie - wyszło z mody albo utraciło swoje utylitarne uzasadnienie. Stało się liryczne. Albo nawet zyskało niezamierzoną głebię.

Oczywiście moje obrazy nie są tylko cytatem, a ich anachroniczność jest bardziej pogmatwana. Czy maluję sceny z przeszłości? Może raczej ktoś z przeszłości mógłby tak właśnie malować sceny przyszłości? Albo jak w powieści fantastycznej: cofasz się w czasie, bierzesz udział w wydarzeniach i gdy wracasz do teraźniejszości napotykasz zaskakujące zmiany?

Te obrazy nie przystają do współczesności i to jest właśnie ich sposób manifestowania się we współczesności.

U mnie, jako malarza, entuzjazm wywołuje przede wszystkim sam proces malowania-przedstawiania. Zobaczenia "jak by to mogło wyglądać". Ale nie wiem dlaczego takie właśnie obrazy maluję i jakie one będą w przyszłości.

Wojciech Głogowski
I have been painting 'BAKELITE' PICTURES since 2001. They are figurative scenes, most often interiors. The characters portrayed are at work or play. What draws attention in their surroundings is modern (for them?) technology, especially appliances registering and storing pictures. The objects are hard. Portraits and fabrics - soft. The inanimate and the living create tension. Sometimes it is more light-hearted, at other times less.

You can look at the paintings without any explanatory comments. They are painted in a straightforward manner. They are also atmospheric and enable emotional reception. This may be most important, perhaps even sufficient.

But I am not so naïve an artist as it may seem at first glance. In the nineties I painted and exhibited non-figurative paintings, my affiliations were with the manner of painting of Reinhardt, Albers and Malevich. After some time though, while in search of artistic satisfaction and not yet dried-up sources of inspiration, I began to 'go back.'

I refer to my earliest artistic attempts - expressionistic illustrations from the years before my studies. I have drawn inspiration from dated technologies and forgotten materials. I reach back to my memories, I let emotions surge to the surface again - but I also 'perfect' my memory by studying documents, touching and looking at artefacts.

Great art has only a little influence on my paintings. But I readily reach to its peripheries - pictures found in advertising, instructions, souvenirs - generally art of lower status, frequently functional or ephemeral in nature. What once was well rooted in time has gone out of fashion or lost its utilitarian purpose. It has become lyrical. Or perhaps it has even gained unintended depth.

Obviously my paintings are not merely a quotation, and their anachronistic nature is more complex. Do I paint pictures from the past? Or could someone from the past paint scenes from the future in this way? Or is it like in a fantasy novel where you go back in time, take part in events and come back to the present to face unexpected changes?

These pictures do not fit in the present time and this is exactly their way of manifesting themselves in the present.

As an artist my greatest enthusiasm is aroused by the process of painting- representing itself. And seeing 'what it could look like'. But I do not know why I paint such paintings or what they will be like in the future.

Wojciech Głogowski
^