w niedziele byliśmy na spotkaniu rodzin w monarze,było fajnie.rozmawiałam z terapeuta adama mówi że nie wyczuwa fałszu i kłamstwa u adama że jest światełko w tunelu.uspokoiłam się jednak boje sie jak cholera za każdym razem jak go widze chciałabym przykleić się do niego i tak zostac na całe życie.
Każde rozstanie to łzy każde spotkanie to też łzy
mówią że co siedem lat zmienia się życie jak było ciężkie to następne siedem ma być dobre-to już chyba czas na te dobre lata!
musiało troche potrwac żeby to do mnie dotarło, jednak nie jest tak źle ze mna jak myślałam .
podjecie takiej decyzji daje mi nadzieję i umacnia moją wiarę w to że adam naprawde chce się leczyć i nie szuka wymówki,jest ze mną szczery a to nowośc dla mnie i dla niego
to że jestesmy po rozwodzie pomaga zapewne w podejmowaniu takich decyzji i gdyby nie terapia to nie wiem czy umiałabym pogodzic sie z tym że mój adas ma własne zdanie
mam nadzieje naprawde mam nadzieję że wszystko bedzie ok
Witaj Sarenko,
Ja zawsze powtarzam; najlepiej powiedzieć wprost prawdę i nie ściemniać, najgorszą prawdę ale prawdę. Dobrze że Adam powiedział jakie ma plany. Wiesz, jest takie powiedzenie ; nic nie dzieję się bez przyczyny..... Uważam ze powinnaś docenić jego szczerość, to duże osiągnięcie dla niego. A Ty jesteś silna kobietą. Ale każda z nas po takich traumatycznych przeżyciach podchodzi do życia inaczej - zupełnie inaczej.
Dla wszystkich kiedyś zaświeci słońce.
Pozdrawiam serdecznie.
chodze na terapie mam mętlik w głowie bardzo tęsknie za moim BYŁYM MĘŻEM mam napady lęku że nie będziemy już razem że nie powinnam mu zaufac i tak dalej i tak dalej ,po chwili jednak staram sie myśleć pozytywnie nasłucham się muzyki pozytywnej i żyje
musze znaleźć sobie jakies zajęcie bo szlak mnie trafi z tą bezczynnością
po ostatniej terapii razem z terapeutką doszłyśmy do wniosku ze wykonałam już kawał dobrej roboty
nauczyłam sie kontrolowac emocje i co najważniejsze czuje sie z tym dobrze
po za tym moja terapeutka powiedziała ze teraz żyje normalnie czyli to że się nudze w domu i nie szukam wrażeń typu wolontariat i wpadanie w wir pomocy innym to dobry objaw
zaczęłam skupiać się na pomocy sobie i swoim dzieciakom a jest komu jakby nie było jest ich czwórka
mam nadzieję że poradze sobie ze wszystkimi rozterkami
u adama jest ok jest już na nowicjacie monarowskim i niedługo już koniec leczenia i życie -jak to będzie zobaczymy
cześć u mnie trochę się działo a głównie za sprawą mego księciunia ADAMA
każdy jego przyjazd do domu to masakra -chyba podświadomie ucieka w chorobę i zawsze ma temperaturę i ledwo żyje
niedawno był problem z 12 letnim synem poprosiłam go aby zadzwonił i powiedział że wie co się stało i tego nie pochwala to mój mężuś na to że się boi i nie zadzwoni że sobie nie radzi i do dzisiaj nie ma telefonu
nie wiem co o tym myśleć naświetliłam sprawę terapeutce z monaru znamy się więc było mi łatwo mówić i ona trochę mi dodała otuchy
ma przyjechać 14marca ale w takiej sytuacji nie wiem czy to ma jakiś sens
ja nie potrzebuje kolejnego dziecka tylko faceta który będzie mi pomagał
czasami mam wrażenie że muszę znowu odciąć Adama od siebie i rodziny bo inaczej nie będzie wiedział na czym mu zależy
trzymajcie się wszyscy i zdrówka życze w tych początkach wiosny
Czytam zapytanie. Trudne zapytanie. "Jak mam pokonać uczucie bezsilności wobec teściowej i swego męża". Ja radzę udać się do fachowca- psychologa. Życzę powodzenia.
prace znalazł u chłopaka który sam był uzależniony i teraz pomaga innym wyjść na prostą CHWAŁA MU ZA TO
ja chodzę na terapie ciągle i mam coraz mniej lęków i strachów ,rozleniwiłam sie od siedzenia w domu i to jest niedobre bez terapii nie byłabym tą osobą co teraz
w dalszym ciągu nie pale to już będzie 2 miesiące i nie ciągnie mnie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach