Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
żyję z tym kimś....
Autor Wiadomość
misiek102

Wysłany: 27-06-2007    [Cytuj]

avie jaram .ja niemam takiej podpory jak twuj chłopak .ona mi powiedziala zebym sie odczepił odniej i ze ma mnie dosc.jak znajde sobie cel lub kogos kto mi pomoze to przestane.
 
 
miodzio

Wysłany: 28-06-2007   motywacja [Cytuj]

Misiek - wspolczuje sytuacji z dziewczyna, ale zaufania, ktore sie tracilo przez lata nie odzyskuje sie w 2 tygodnie. Moj kolega kiedy zaczynal zyc na trzezwo, to jego zona nie chciala na niego patrzec - miala innego goscia, ktory z nia mieszkal. Zgodzila sie z nim spotkac po tym, jak przez pol roku byl trzezwy i nie odwalal zadnych numerow w tym czasie. Sa znowu razem, ale byl trzezwy ponad rok, zanim zaufala, ze to trwala zmiana, a nie kolejne obietnice bez pokrycia.

Takie oczekiwanie, ze swiat wokol Ciebie natychmiast zareaguje na Twoj wysylek walki o trzezwosc to narkomanskie myslenie: oczekujesz poprawy natychmiast, jak po narkotyku. A tu trzeba ostro popracowac i na efekty cierpliwie czekac. Trzezwe zycie wymaga wysilku - bez akceptacji tej prawdy nie zrobisz kroku naprzod.

Jak bedziesz szukal motywacji do zycia i nie cpania poza soba - to ciagle bedziesz mial powod by cpac. To nie od innych zalezy tak naprawde co zrobisz, ale od Ciebie i to w sobie musisz znalezc motywacje, by ruszyc naprzod w temacie trzezwe zycie. Wszyscy ludzie maja problemy, niekiedy bardzo powazne - ale tylko uzleznieni przechodza przez nie cpajac czy pijac, bo nie potrafia czy nie chca inaczej. Jak Ci ciezko - to szukaj pomocy: u bliskich (poki ich jeszcze masz), u specjalistow (dzialaja w Tobie mechanizmy nalogu, ktore terapia pozwoli Ci zobaczyc).

Moim zdaniem jestes w przelomowym momencie: albo teraz policzysz straty spowodowane cpaniem i sie odbijesz - albo pojdziesz po bandzie i stracisz duzo wiecej. Zycze Ci, bys wybral to pierwsze.
 
 
misiek102

Wysłany: 28-06-2007    [Cytuj]

wiesz miodzio ja zostałem sam ze swoja walka , nawt do rodzinny niemoge sie zwruci o pomoc bo jak 6 lat temu uciekłem z domu tak do dzis nie utrzymuja zemna kontaktu(ja dzwonie i pisze )wiec wiesz ciezko jest samemu sobie poradzic bez jakiego kolwiek wsparcia
 
 
misiek102

Wysłany: 28-06-2007    [Cytuj]

i tak ogulnie ja juz zrobiłem pierwszy krok do zerwania. bo dotej pory brałem twarde dragi ,jarałem do tago i piłem .twardych juz nie biore pic przestałem, ale jeszcze jaram.nie dam po tylu latach brania twardych draguw (przynajmniej narazie)poukladac sobie zycia,a gandzia jakos zmniejsz chec zajebania czegos twardego
 
 
miodzio

Wysłany: 29-06-2007   kierunek [Cytuj]

To normalne konsekwencje Michal, ze po latach trwania w dargach i alko rodzina sie odwraca i nie wierzy w zmiane. Czasem kilka lat trzezwosci trzeba, by relacje sie odbudowaly. Jesli jeszcze mozesz liczyc na wsparcie trzezwych przyjaciol - to korzystaj z tego madrze, poki i oni sie nie odwrocili.

Zamiana substancji z jednej na druga to pozorna zmiana. Marihuana potrafi rowniez psychike poryc, a poza tym karmisz nia utrwalony u siebie mechanizm chemicznej regulacji uczuc - i tkwisz w uzaleznionym mysleniu. Nie trzezwiejesz.

Ale zgadzam sie, ze dla nalogowca odstawienie uzywek jest trudne - dlatego dobrze jak sobie uzmyslowisz konkretnie, ze bez wsparcia nie dasz rady. Korzystaj z dostepnej terapii uzaleznien - jesli w Twojej okolicy jest tylko pomoc dla alkoholikow, to idz tam i szukaj wsparcia. Mechanizmy uzaleznienia sa podobne.
 
 
mar

Wysłany: 13-03-2008    [Cytuj]

cześć dziewczyny.jestem tu nowa choć mój problem trwa już dłuzszy czas...ok 2 lata. staram się od tego czasu walczyc z nałogiem u mojego chłopaka.wszystko jest bardzo podobne:obietnice zaprzestania, plany na przyszłość,ogromne uczucie nie pozwalające tego zakończyć, choc tak podpowiada zdrowy rozsądek i myśl jak bedzie wyglądała moja przyszłośc przy kimś uzależnionym od maryśki.twierdził, że odkąd jesteśmy razem ograniczył to, jednak nie tak dawno dowiedziałam się ze byłam przez ten czas okłamywana przez ukochaną mi osobę dla której chciałam po prostu dobrze.stwierdził ze jesli robi krzywde to tylko sobie...a to przezież nie jest prawda.nie raz mówiłam albo ONA albo ja, wybierał mnie...ale co z tego jak po cichaczu cały czas palił.tyle obietnic i tyle kłamstw...juz nie mam siły podobnie jak wy...bojęsię co będzie z nami.tezmyśle ze gdyby nie to byłoby tak cudownie.on jest naprawde świetnym chłopakiem,taki czułu opiekuńczy,inteligenty i rozsądy we wszystkich aspektach zycia procz tego, jak mi to bardzo do niego nie pasuje:///// ostatnio nastąpił przełom,postawiłam sprawe na ostrzu noza po raz kolejny,zgodził się iśc do poradni,juz tam nawet był...słowa jakie tam usłyszał jakoś go załamaly,uświadomił sobie teraz na 100% ze jast uzależniony, boje się ze zrezygnuje,ze w koncu pomysli ze nie da sobie rady, a juz zrobił ten pierwszy najwazniejszy krok.niby mówi ze ja jestem jego motywacja, ale nie wiem czy to nie okaze sie następnym kłamstwem.przeciez staram sie go motywowac od 2 lat i co??tak sie starałam,prośba,groźbą, kontrolą.boje sie,ze po tym wszystkim któregoś dnia usłysze..."znów zapaliłem,to silniejsze..."i wtedy co znów grozba z zerwaniem?przeziez to nie ma sensu,po tylu razach on juz wie ze tego tak naprawde nie zrobie...
 
 
ras
dycze dylando

Wysłany: 14-03-2008    [Cytuj]

Powiem Ci z wlasnego doswiadczenia, bo jestem uzalezniony, a teraz wlasnie walcze z tym, ze jezeli on tego nie przestanie lubic, jezeli nie zda se sprawy z powagi problemu to szanse mu pomoc sa raczej niewielkie. Ja rowniez oklamywalem osobe ktora kocham, mimo ze jak jej mowilem ze juz nie bede palil, naprawde tak mysalem, naprawde chcialem to dla niej zrobic, jednak przychodzila chwila, przewaznie wieczor, wyciagalem telefon i dzwonilem do dilera. Do dzis nie potrafie zrozumiec tej sily, ktora mna kierowala. To jest wlasnie uzaleznienie psychiczne, bardzo ciezka sprawa. Momentami masz przeblyski swiadomosci, ale generalnie caly czas tkwisz w tym szicie. Jedyne co mozna zrobic to gadac mu non stop, ze tego nielubisz, nienawidzisz i ciagac go do poradni, chciaz jezeli on sam nie bedzie chcial z tym skonczyc to zadna poradnia mu nie pomoze.
A tak w ogole to on jest zarejstrowany na tym forum? Mi np glownie to forum pomoglo, nosilem sie z zamiarem rzucenie od jakis trzech lat, ale gdy trafilem tutaj, poczytalem troche o problemach innych i o radosci tych ktorzy nie pala no i z dnia na dzien przestalem palic. Wczesniej tak nie moglem, albo inaczej, wczesniej niewiedzialem ze moge nie palic. Dobrze by bylo jak by miodzio Ci cos podpowiedzial, on sie na tym zna. Pozdro
 
 
miodzio

Wysłany: 14-03-2008   :) [Cytuj]

zostałem wywołany, wiec dopowiem - Mar, moja rada to TY odwiedz poradnie uzaleznien - wiem, ze trudno sie na to zdecydowac czasem, bo wlacza sie myslenie: przeciez to on ma problem, a nie ja - ale uwierz, to dobra kolejnosc - podpowiem namiar na konkretna poradnie jak podasz miejscowosc (tu albo na priva) - wg mnie masz klopot z byciem konsekwentna, a to baaardzo szkodzi sprawie - naprawde warto sie nauczyc postepowania z palaczem - najskuteczniej sie tego nauczyc w kontakcie z terapeuta lub grupa wsparcia - 3maj sie
 
 
klaudia_k9
KlauduŚ

Wysłany: 16-01-2011    [Cytuj]

Jestem w takiej samej sytułacji :(
nie wiem co robić .. brak mi sił ...
nie chce dawac właśnie tego ultimatum ja albo marycha .. bo człowiek uzalezniony inaczej myśli ...
przy Kubie jak powie się o ziole to az oczy mu sie świecą :(
on mówi ze to ostatni raz zarajaj i potem długo nie bedzie ...
od miesiaca zajarał z 5 razy ...
i teraz planuje kolejny

jego koledzy mówia mi że poznałam go jako jarającego i powinnam to zaakceptować .. no niby tak ale przecież nie chce dla niego źle ...

pomóżcie mi prosze .. nie chce go stracic bo go bardzo kocham :(
co mam robić?
 
 
Sarnaa3
walcz a wygrasz:-)

Wysłany: 19-01-2011    [Cytuj]

klaudia na pewno nie słuchaj kolegów że musisz go akceptować takim jaki jest teraz czyli uzależnionym-ty nic nie musisz!pamietaj

a co ci poradzić ?
chyba tylko to żebyś poczytała posty wszystkich kobiet które są związane z facetami palącymi i podejmij sama decyzję czy chcesz przechodzić przez to wszystko i cz ta wasza miłość jest warta tych upokorzeń i nieprzespanych nocy i nocy przepłakanych w poduszke.

Żadna z nas nie da ci konkretnej rady co masz zrobić
myśl i ucz się na cudzych błędach.

POZDRAWIAM
 
 
AnnaG

Wysłany: 22-08-2011   i ja też... [Cytuj]

Witam
Bardzo się cieszę,że trafiłam na to forum. to jest dokładnie to czego potrzebowałam:).
Myslałam,że już wariuję , że robie sie psychiczna ze wymagajaca, ze egoistka ze czego sie czepiam, przeciez to tylko 'maryska", aha "domagac sie zwyklego kwiatka na urodziny" to uslyszalam ze jestem materialistka ale nie wazne.
Poznalam go rok temu, wiedzialam, ze pali cos tam (wtedy dopalacze), ale mowie nie jestemy razem, to co ja bede gadac. sama nigdy czegos takiego nie probowalam i nie zamierzam. Zaczal mnie podrywac, zaczelismy byc razem, uslyszalam historie rodziny, ze ojciec pil przez 15 lat awanturowal sie itp, ze moj chlopak przeszedl jakas tam terapie od DDA, ale chyba niewiele mu to dalo... uslyszal ze jak byl dzieckiem to byl bohaterem rodziny. Ja wielce szczesliwa, ze "ten problem " juz nami, i ze powinien tym bardziej zyc w trzezwosci wiedzac co przechodzil w dziecinstwie, Dodam, ze ojciec od 10 lat nie pije, przeszedl pare lat terapii i zmienil sie. co z tego jak synowie maja problemy ze soba. Bracia mojego chlopaka, jeden jest uzalezniony od hazardu ( nie wspominajac o takich nalogach jak papierosy), drugi od maryski i jeszcze od niedana od kokainy.
A moj chlopak ma problemy z grami... ten nalog juz siedzi z nim od dluzszego czasu, ale cala moja "uwaga" skupila sie na marihuanie. Mieszka z kumplem, ktory jest taki sam, obydwaj te same niepokonczone studia, Moj chlopak teraz w wieku 24 lat po raz 3 chce zaczac te same studia informatyczne. Ja go poznalam jak probowal 2 raz, zachowywalam sie kretynsko, obiadki mu gotowalam, budzilam czasem do szkoly,zeby nie zaspal. Szkole mial w dupie, a najbardziej wkurwial mnie jego wzrok wiecznie nieobecny, wiecznie zmeczony, calymi dnami potrafil tylko grac i jarac, chyba ze ja bylam. Powiedzialam, jego rodzicom, oczywiscie byla wielka rozmowa, nic to nie dalo, dowiedzialam sie pozniej od tego "przyjaciela" ile moj chlopak potrafil wypalic.. Postawilm ultimatum wybral, mnie i to "rzucil" kolega tez " chcial" to rzucic, przez miesiac ukrywal sie ze pali przed moim chlopakiem zeby go nie draznic. Moj chlopak zaczal pracowac po 12 godzin dziennie zeby zarobic na studia. co z tego jak miedzy nami i tak byly klotnie... Ja wspoluzalezniona, juz wtedy chodzilam na teraopie ale niewiele z tego korzystalam, rozmowa o marihuanie z moim facetem byla silniejsza ode mnie potrzebowalam ciaglych zapewnien ze on nie chce tego palic i nie bedzie. Z czasem zaczelismy sie bardziej klocic, od czerwca zaczelam znajdywac w pokoju jakies tipy, jakies stare blanty, jego kumpel, ktory tak chcial mu pomoc, teraz go namawial do tego. Dostawalm swira,ciagle sie pytalam, i ciagle sie kloclismy byly wyzwiska. Bylo ze on palil bo lubi, ze nie widzi w tym nic zlego. i to samo gada co Wasi mezczyzni. Ze to przeciez mniej szkodliwe niz papierosy czy alkohol. Ze nie wie zupelnie nie rozumie czemu to dla mnie takie wazne, ze on nie pali a ja i tak o tym ciagle gadam, ze on nie pali a ja i tak jestem nieszczesliwa. Pozniej slyszalam, ze on moze kiedys tego sprobuje zeby przekonac sie czy nie jest uzaleznony, ze jak pojedzie do holandii to sobie tam bedzie palil, ze na imprezach moze sie skusi,, i slyszac to dostawalam swira, upokarzalam sie, to ja przepraszalam za wszystko,,, Byly fochy, ze jak mi nie pasuje to sie rozstanmy itp, i ze jak ja moge stawac na rowni z jakims chwastem, ze jestem wazniejsza i ze jak on to pali to i tak mnie kocha, i co najlepsze, ze " marihuana nie zmienia u niego swiadomosci" ze jest lepsza bo nie ma kaca, ze ona go odresowywuje, ze i tak ze mna rozmawia normalnie przez telefon, wiec o co chodzi, jest taki sam. jakby nie palil. Kiedys mu powiedzialam, ze jak zapali to z nim zerwe, obrazil sie z enikt mu nie ebdzie stawial warunkow, nikt go noe ebdzoe ograniczal itp. Po wyjezdzie tamtego kolegi do stanow, powiedzialam, ze nie zeewe z nim tylko niech mi powie prawde. Po tygodniu przyznal sie ze palil z nim i ze po jego wyjezdzie tez ze 2 czy 3 razy. zeby sprawdzicczy nie jest uzaleziony, i na 100% juz wie ze nie jest, juz go do tego nie ciagnie. Ja mu powiedzialm, ze to nie bylo raz, miales ta przerwe 2 miesieczna, a pozniej znowu wciagnLES SIE, a on ale nie codziennie i nie zawalilem pracy!, a ja mowie ale i tak to paliles regularnie!. Teraz nie wiem, czy to spiewka dla mnie, ale twierdzi ze tego palic nie chce, ze to mu zniszczylo leb, itp, a jeszcze tydzien wczesniej gadal ze raz na jakis czas na imprezie nie jestr zle i ze zdania nigdy nie zmieni,a ze w ogole raz na tydzien czy na miesiac tez nie ejst zle... pozniej zaczal mowic, ze w ogole nie chce tego palic. Umowilismy sie ze zaczyanmy wszystko od poczatku tzn ja mu daje szanse( niby ta prawdziwa i mu wierze ze nie bedzie palil) a on ze po prostu palic nie bedzie. Mam metlik w glowie, czy on jest uzalezniony, sam powiedzial, ze u niego skrety to sie liczy w setkach, ma juz zespol amotywacyjny. rozmawialismy jeszcze i ja mowialm cos o samoozukiwaniu sie, a on z zartem troche" nie wiesz jak ja sie oszkuje " czy jakos tak. Nie chce go sprawdzac, nie chce go kontrolowac, ale teraz wiem, ze tak latwo mnie nie oszuka, jelsi bedzie duzo palil, to ja sie zorientuje( chyba). nie mieszkamy razem, a mielismy takie plany, to gowno otacza mnie wszedzie... u niego w pracy tez sobie popalaja... Czekam na razie i nie podejmuje zadnej decyzji, a bylam pewna kiedys ze jak tylko zapali to od razu albo terapia albo rozstanie ,a teraz zachowuej sie jakby nic,,,, Czekam az pojdzie do szkoly, tam bedzie musial sie duzo uczyc.
Sama jestem z DDA i dlatego psycholog mi powiedziala, ze chce go uratowac. a kontrola jeszcze bardziej sprawilam, ze to zapalil i mam wyrzuty sumienia, i mam ciagle poczucie winy. ze moze gdybym mu dala szanse, ze teraz mu daje szanse. nie gadamy o tym w ogole. nie chce kolejnych klotni. Czytajac wszystkie posty, boje sie ze on moze mnie swietnie oszukiwac, raz dwa mu sie uda.. ale nie zawsze. Cztajac to wszystko widze, ze jest coraz gorzej z tymi ludzmi, ciagle zadaje sobie pytanie co musi sie stac zeby osoba sie obudzila i jaka jest szansa, ze on sam z tego wyjdzie i jak wyjdzie to do jakiego czasu? na pol roku, na rok? a pozniej co? boje sie zakladac rodzine z taka osoba. Mi psycholog powiedziala,ze rzucanie nalogu dla kogos jest niedojrzale i nieuczciwe i krotkotrwale, czy on teraz ma wlasne motywacje? czy on sam chce to rzucic czy znowu zamydlic mi oczy ? a moze faktycznie nie widzi az takiego problemu? dla niego to nigdy nie byla tragedia, on sie po prosru doskonale bawil, i imprezowal..
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna