Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
żyję z tym kimś....
Autor Wiadomość
neonka

Wysłany: 04-10-2006   żyję z tym kimś.... [Cytuj]

Witam,
zaczynam taki temat gdyż martwię się o kogoś bliskiego.Jestem ponad rok z chłopakiem, który od czasu do czasu "zajara sobie". Wiem, że nie powinien tego robić, i nieraz rozmawiałam z nim na ten temat. On twierdzi, że nie jest uzalezniony, tylko poprostu lubi sobie czasem zajarać. I nie mogę mu tego zabronić, gdyż on to lubi i to tak samo jak on zabroniłby mi wyjścia na imprezy, które bardzo lubię.
Nie wiem jak go przekonać żeby skonczył z tym raz na zawsze :(
Ja nie jarałam nigdy i nie będę tego robić.
Ktoś mi powiedział kiedyś, że powinnam chłopakowi postawić warunek-albo ja albo jaranie. Ale czy tak wolno? Przecież odpowiedź jest prosta-on wybierze napewno jaranie(bynajmniej tak mi się wydaje). Pozatym on twierdzi, że robi to sporadycznie i nie jest uzalezniony, a to jest tylko dla niego czasem taką odskocznią od wszystkiego.
Kocham go bardzo i nie chcę go stracic, ale co w takim razie mam robić? Jak do niego podejść?
 
 
Levy

Wysłany: 05-10-2006    [Cytuj]

Chłopak myśli że nie jest uzależniony, lecz myli się. Najlepiej przecież jest przekonywać samego siebie że wszystko jest pod kontrolą, to zapewnia komport palenia. Całkowite zaprzestanie jarania jest dla niego bardzo trudne lub nie możliwe, musisz mu to uświadomić. Im szybciej tym lepiej. Mów mu że przeszkadza ci bardzo jego jaranie, najlepiej jest gdy palacz pozna ponurą prawdę o sobie i swoim nałogu.
 
 
neonka

Wysłany: 05-10-2006    [Cytuj]

No widzisz.Ja mu czesto powtarzalam,ze mnie to denerwuje i mi to przeszkadza.Ale nie jestem w stanie kontrolowac go caly czas,bo przeciez nie mieszkamy razem.A wlasnie on lubi sobie wieczorem zajarac :( A nie chce go postawic przed faktym: albo ja albo jaranie.Bo naprawde sie kochamy,i to zlamie serce zarowno mi jak i jemu :(
A wysylajac go do jakiegos lekarza,specjalisty itp. zeby mu pomogl to nic nie da, bo sprzeciwi sie i nie pojdzie, a do mnie bedzie mial ogromny zal.
Nie wiem co mam robic....nie umiem sobie z tym jakos poradzic.
Ale nie powiem-i tak juz duzo mniej jara, bo zanim poznalismy sie to robil to bardzo czesto. A teraz sie bardzo zmienil.
A ty Levy jarasz?Albo masz podobna sytuacje?
 
 
Kasia

Wysłany: 06-10-2006   Ja mam podobny problem.... [Cytuj]

Witaj neonka
Ja także jestem ponad rok z chlopakiem który mówi mi że "poprostu lubi zielsko" i że nigdy nie przestanie palić. Podobnie też nie pali zbyt często, raz na pare miesięcy, ale ja jestem pewna że gdyby mnie nie było przy nim palił by dużo czesciej... Nie wiem wogóle co robić, nie chce się wiązać z osobą uzależnioną , a z drugiej strony nie chce tez się z nim rozstawać i wiem że jemu także zalezy na mnie. No a gdybym dała mu ultimatum ze albo marihuana albo ja wybrał by trawe. Pozatym to trudno nam się rozmawia na ten temat, bo akurat w kwestii swojego palenia on jest bardzo stanowczy i jak tylko zaczynam cos mówić o tym, on zbywa mnie i nie chce rozmawiać... Mój chłopak w paleniu nie widzi nic złego , "wszyscy palą dlaczego ty robisz z tego problem"- tak mi mówi. Co ja mam robić ? Jak mogę wpłynąc na to zeby on chociaz zastanąwił się nad soba? A może mam poprostu go zostawić , ale czy jak tak postąpie to to mu pomoże w rzuceniu nałogu, czy nie pogrąży go jeszcze bardziej?? Proszę pisz mi co ty czujesz, co robisz , bo ja sie zwyczajeni boje o siebie i o mojego chlopaka i zupełnie nie wiem co mam robić i wiem tez ze tak jak jest teraz nie jest mi dobrze i dla niego tez i oboje nie jestesmy szczesliwi .Prosze o pomoc i wsparcie......
 
 
Levy

Wysłany: 07-10-2006   Siemka [Cytuj]

Cóz, konopie niby niewinna roślinka ale uzależnienie od niej jest wbrew pozorom bardzo silne, widze to po sobie, choć nie pale już pół roku. Pomaga mi w tym bardzo bliska mi osoba. Jej obecność jest dla mnie bardzo ważna. Przy niej jest mi o wiele łatwiej, wspiera mnie w trudnych sytuacjach. Jednak powrót do trzeźwości to musi być decyzja samego palacza, musi obrać sobie to za cel i do niego dążyć. To niełatwe, trzeba być cierpliwym. Mów mu, że przeszkadza Ci jego palenie a dobrze by było żeby robili to także znajomi, rodzina. Takie słowa dla palacza nie są miłe. Nie obwiniaj także siebie, że nie potrafisz mu pomóc. Wyjście z uzależnienia od zioło to trudna walka, ale warto.
 
 
neonka

Wysłany: 07-10-2006    [Cytuj]

No widzicie, ze to wcale nie jest takie proste :(
Kasia ja wlasnie nie wiem co mam robic, jak z nim rozmawiac...bo tak samo jak twoj chlopak stawia kontre :(
Levy co do rodziny i znajomych to jest tak, ze rodzice nie wiedza, a znajomi jego tez palą no i jak tu z tego wyjsc?
Ja naprawde nie chce sie z nim rozstawac, ale nie chce mu stawiac ultimatum...zreszta tak jak Kasia...eechhh....za kazdym razem jak zaczynam rozmowena ten temat to wielka kontra i zamyka sie w sobie :( do tych facetow nie da sie dotrzec. Levy ty zmadrzales i starsz sie nie palic, a my nie mamy takiego wplywu na facetow, bo sie okropnie bronia :(
Ale qrcze musimy cos wymyslic...Kasia...bo tak sie nie da :(
 
 
neonka

Wysłany: 08-10-2006    [Cytuj]

Kasia zobacz na tą stronkę=> http://www.psychologia.ed...op=opis&id=7275
 
 
neonka

Wysłany: 08-10-2006    [Cytuj]

http://www.psychologia.ed...op=opis&id=3406
 
 
neonka

Wysłany: 08-10-2006    [Cytuj]

http://www.psychologia.ed...op=opis&id=2959
 
 
Kasia

Wysłany: 08-10-2006    [Cytuj]

Własnie tak jest że jego rodzina nic nie wie a znajomi to też palacze.... Czasmi nawet to niektórzy mowia mi ze to ze mną jest coś nie tak a nie z moim chlopakiem, z wyżutem mówią ze ja zabraniam mu palic , biedny chlopiec.... On czasami mówi ze zielsko uratowalo mu życie ze odkąd pali potrafi cieszyc sie życiem, przeciez to jest namacalny dowód na to ze on jest chory, bo normalnemu czlowiekowi niepotrzebne sa zadne "pomoce" w cieszeniu sie z czegokolwiek.... Przecież jest wiele osób ktore tez palily marihuane i to nawet po kilkanascie lat a teraz są trzeźwe i nie palą bardzo długo i cieszą sie życiem na trzeźwo i są szczęśliwe. Dlaczego on nawet nie chce spróbować Nie-Palenia??? , co musi sie wydarzyć żeby pomyślal po co mu to zielko i że może potrafiłby żyć bez niego???Ja się w związek z nim bardzo zaangażowalam , kocham go , ale nie potrafię być wobec niego taka jak bym chciala, bo jego uzależnienie jest dla mnie blokadą przed tym żeby ukazac mu co naprawdę czuję....Jego uzależnieie jest też blokada dla niego przed szczerymi uczuciami do bliskich mu osob, bo wydaje mi sie ze najbardziej szczery to on jest wobez zielska i pełne uczucia do bliskich zastępuje trawą, przez nałóg zamyka się przed ludzmi. Wiem że chce żebyśmy byli razem, zależy mu na mnie, ale oczekuje ode mnie że ja zgodze się na jego nałóg.... On nie chce ze mna rozmawiac na tematy które sa dla niego trudne, jest bardzo zamkniety w sobie... Jak mam z nim rozmawiac zeby chciał mnie wysłychac, zeby zrozumiał czego ja oczekuje i zauwazył problem jakim jest marihuana ??????.....
 
 
neonka

Wysłany: 08-10-2006    [Cytuj]

Droga Kasiu,
widze, ze mamy identyczny problem. Ja sie wlasnie zastanawiam czy czasem nie zaczac rozmowy na ten temat z moim chlopakiem....znowu...wiem,ze wtedy sie poklocimy, ale ja dluzej tak nie moge.To jest jedyna rzecz ktora mnie w nim denerwuje....nie wiem, mam taki metlik w glowie,ze szok.
A wiem,ze jakbym go zapisala na jakas terapie to nic by to nie dalo, bo on by nie poszedl a pozatym wmawialby mi,ze nie jest uzalezniony :(
 
 
Kasia

Wysłany: 13-10-2006   Najbardziej boli bezsilność :( [Cytuj]

Dlaczego ja wogóle ciągle trwam w tym związku?? Przeciez nawet nie mogę mu ufać, a w związku zaufanie, zrozumienie i szacunek to fundamenty na których buduje sie miłość i szczęscie... Dlaczego mój chlopak jest ze mną, skoro ja mu mówię o tym o czym on wolałby nie slyszec, skoro oszukuje mnie, skoro prowokuje kłutnie, albo stwarza takie sytuacje aby tylko pojsc zajarac, a ja mimo że wiem ze te kłótnie i trudne sytuacje są własnie przez nałóg, daje sie kierować sobą tak jak on chce i pogrążam się w to wszystko razem z nim??? Potem znowu jest cisza niby wszystko dobrze, jest dla mnie dobry i potulny, ale z czasem znowu zaczyna się w nim budzic jakiś niepokój znowu relacje są coraz bardziej napięte chociaż oboje o tym nie mówimy głosno- on chce zajarac a ja przeczuwam ze on chce zajarac i potem jest Bum- kłótnia i tak w kółko..... "A miało być tak pieknie (...)" :(((
 
 
neonka

Wysłany: 14-10-2006   brak sil [Cytuj]

Hmmm...to u mnie jest troszke inaczej. Bo facet nie jara czesto, tylko przy okazji jakiejs imprezy...no chyba, ze czasami w domu, ale mnie przy tym nie ma...nie moge go kontrolowac non stop, bo nie mieszkamy razem. Martwie sie o niego, a jak mu powiedzialam, ze przez to moze zniszczyc sobie zycie, zdrowie to on kontra: ze alkohol i nikotyna tez to robia. Nie wiem jak mam z nim rozmawiac naprawde. On zawsze stawia kontre :(
Czasem jak sobie o tym pomysle to brakuje mi sil, naprawde. Ale moja milosc do niego jest tak wielka, ze znosze to co on robi. Nie wiem...moze to kwestia czasu zeby przestal...ale ile trzeba czekac???
Czy ktos moze nam wszystkim pomoc???
 
 
LIDZIA

Wysłany: 16-10-2006    [Cytuj]

Mam problem zbilżony bardziej do Kasi tzn. na tyle poważny, ze boje sie ze zeby wyjsc z tego zwiazku calo bede sama musia udac sie do specjlity...... Moj chlopak tez pali, pali trzy razy dziennie. Praktycznie palenie stalo sie dla mnie trybme zycia przez niego tzn. ja nigdy nie zapalilam przez 2 lataz wiazku. Najpier chcialm z tym walczyc i chociaz wiem ze mnie kochal - bo teraz jzu sama nie wiem teraz to jz w nic mu nie wierze- na warunek ja albo jaranie odp byla jedna - jaranie. Widzilam ze mu zalezy ale nie zdawalam sobie sprawy, ze on poprostu nie ma sily zrobic tego dla mnie i pewnie dla nikogo innego tego tez nie zrobi. Pogodzilam sie z tym, a dzis zaluje. Z jednej strony siedzi w nas poczucie obowiazku, pomocy a z drugiej powinnysmy w takim momencje poprostu odejsc. Ja zostalam miliony przeplakanych nocy i awantur o nic, wszystko co mowil dla mnie bylo nielogiczne jakby inne niz w rzeczywistosci wyobrazenia o partnerstwie, ale jego przeciez nigdy nie bylo z osobami uzaleznionymi nie mozna rozmawiac o partnerstwie one nie wiedza co to bo nie daja sobie z tym rady i wtedy odchodza. 10 dni temu moj chlopak sam zdecydowal ze odchodzi i ze mam dac mu spokuj, twierdzi ze ma jzu dosc tych awantur ze woli miec spokuj, teraz pewnie siedzi z kolegami i jara jak codzien od 2 lat a ja pisze o nim i o tym jaka mi zrobil krzywde. Tak naprawde w tym zwiazku nigdy nie bylo problemow i klutni o nic innego tylko o to i o to co to za soba nioslo. Dzisiaj on sie poddal i zrezygnowal ze mnie a byly plany o nażeczeństwie itd. Mamy gdzie mieszkac i wogole ale on on wie ze bedac zemna musialby ciagle walczyc ukrywac sie z tym i on jzu sam nie ma na to sily i woli sie poddac. Nie da sobie jednoczesnie pomoc. Dzisiaj mija 10 dzien praktycznie nie odpisuje na moje sms i nie odbiera telefonu. Powiedzial ze nigdy sie jzu nie zobaczymy ze to musis sie skonczyc. Pamietam jak na poczatku poplakal sie i powiedzial ze boi sie ze keidys go zostawie i on sie zabije.... Chociaz kazda osoba widzi jak go kocham on juz poprstu nie ma sily ale on naprawde jest uzalezniony nigdy wczesniej nie widzialm na oczy zeby ludzie byli w stanie wypalic tyle za jednym posiedzeniem, jedna mgla w pomieszczeniu. Chce mi sie plakac jak o tym pisze ale to zniszczylo zwiazek nigdy wczesniej nie bylam takak zakochana i nikt nie byl dla mnie taki wazny. Chcialbym zeby umial mnie docenic zeby zrozumial ze jestem jego przyjacielem a nie wrogiem, jego "dingusiem" jak czasem mnie nazywal, uwazam ze wtedy bylabym najszczesliwsza osoba na swiecie, gydyb tylko chcial walczyc z nalogiem...... Tak starsznie mi przykro, ze go trace choc nie chce byl dla mnie bardzo wazna osoba......
 
 
neonka

Wysłany: 17-10-2006    [Cytuj]

Droga Lidziu,
wierz mi, ze choc moj problem jest nieco inny to wiem jak sie czujesz i bardzo mi przykro.
Ja tez ostatnio nawiazalam z moim chlopakiem do tego tematu i jak zwykle skonczylo sie to klotnia i...zmiana tematu. Jak zwykle bronil sie, jak mu podalam pewnego linka o tym, co ziele robi z czlowieka...jakie choroby moga sie uaktywnic itd. stwierdzil, ze te osoby mowia herezje itd. Nie wiem jak mam z tym sobie radzic..nie umiem..nie mam sily. A jeszcze teraz mamy nieciekawa sytuacje z jego tata, ktory umiera z dnia na dzien na raka i boje sie go denerwowac no i postawic ten najgorszy warunek-albo ja albo jaranie :(
Zarowno tak jak ty Lidziu, tak i ja kocham bardzo mojego chlopaka i sa juz jakies plany na przyszlosc(ale nie jestesmy jeszcze zareczeni) ale wlasnie nie wiem czy bede w stanie zniesc to wszystko gdy kiedys bedziemy razem. Na poczatku zwiazku mi to nie przeszkadzalo, ale teraz coraz powazniej sie nad tym wszystkim zastanawiam. Przeciagam to wszystko z dnia na dzien łudząc sie tym, ze kiedys zmadrzeje, ale nie wiem jakie sa na to szanse. Nie mam nawet zarysu procentowego. A nie chce takiej sytuacji jak ma Lidzia-ze facet odejdzie :(
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna