Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
żyję z tym kimś....
Autor Wiadomość
Kasia

Wysłany: 20-10-2006    [Cytuj]

Droga Lidziu nawet nie wiesz jak bardzo ja wiem co Ty czujesz, czytajac to co napisalaś płynęly mi łzy z oczu , bo potrafilaś wyklikać to co ja mam w sercu, ja czuje dokladnie to samo. Wiem co to znaczy taki ogromny żal i bezsilnosc, gdy chce się dla kogoś oddac wszystko chce się dla niego jak najlepiej, a ten ktoś odrzuca to i wybiera nałóg.... Moj chlopak moje oddanie i staranie się o to żeby uswiadomic mu jak bardzo bładzi bedac w nalogu, odczytuje jako wymuszanie na nim czegoś, uważa ze chce cos na nim wymusić czy podpozadkowac go sobie, a ja tylko chce być z NIM-TRZEŹWYM, chcę mu ufac, chce zeby nie niszczył swojego zycia przez taką głupote jaką jest marihuana i tak bardzo wiele przez nią stracił, a może także mnie ... Ja też przepłakałam wiele dni i nocy, martwiąc się o niego, albo czujac sie oszukana, skrzywdzona i niedoceniona, pozatym to gdyby nie ta jedna rzecz gdyby nie nałóg, mogloby być pięknie dla mnie i dla niego także, bo doskonale rozumiem to, ze denerwują go moje wyrzuty na temat tego co robi, ze nie daje mu spokoju, a on nie chce zrezygnowac ani ze mnie ani z marihuany.. Napisz Lidziu jak sie miewasz i jak dajesz sobie rade...Jestem z Tobą w tym co czulaś i czujesz. Gorąco pozdrawiam...
 
 
neonka

Wysłany: 20-10-2006    [Cytuj]

drogie dziewczyny, dzis przyszedl czas na kolejna klotnie z moim chlopakiem.zaczelam oczywiscie temat ziela i odrazu zostalam zaatakowana-bo ja pale papierosy i to gorzej wplywa na moj organizm i zdrowie, pozatym zielem lecza jakies tam choroby itp. itd.
I jak mam z nim normalnie rozmawiac?kiedy nie potrafie, bo odrazu fuczy na mnie :|
I chocbym chciala nie potrafie powiedziec-albo ziele albo ja...nie przejdzie mi to przez gardlo :(
Dziewczyny piszcie jakie sa wasze odczucia, co sie u was dzieje itd.
Jestem serduchem z wami.
buziaki :*
 
 
aalicjad1

Wysłany: 22-10-2006   ZYCIE JEST ZA KROTKIE [Cytuj]

Niezdziwie was jak napisze ze mam taki sam problem jak wy!Jestem z moim chlopakiem 2.5 roku!Napoczatku palil na imprezach w akademiku gdy studiowal tlumaczyl mi ze se pali tylko dla relaksu czasemze to przez te studia i porownywal palenie do piwaitp!Myslalam ze to nic zlego skoro tak duzo ludzi pali-dopuki niepostanowilam sprobowac!Pierwszy i ostatni raz!Moj boze!Mieszkamyi pracujemy razem od roku!Moj chlopak pali codziennie po kilka razy nawet w pracy!Rozmawialam z nim na ten temat wiele razy,on twierdzi ze niejest uzalezniony ze pali bo lubi!Ustalilismy ze zrobi przerwe dwu miesieczna by udowodnic ze niejest uzalezniony!po 5 dniach zrobil mi wojne pod byle pretekstem naublizal i powiedzial ze jestem tak jeb..... ze on musi palic!Pali nadal saczac do tego alkochol i najczesciej gra na komputerze ,nas spedzany czas wyglada tak ze ogladamy film przed ktorym on musi sie upalic nic innego niemozemy robic bo jest nudne!Czesto robi mi awantury jest chorobliwie zazdrosny wymysla se cos niemoge nawet spotykac sie z kolezankami!On sam bardzo czesto spotyka sie z kolegami pali sam niepotrzebuje towarzystwa!Zapomnialam dodac ze wmawia mi ze mam shizofremie ze jestem psychicznie chora!Niepotrafi sie z nikim dogadac,w prtacy sie z kazdymi kloci i nawet najmniejszy problem(zrobienie kanapek sobie)przerasdta go!Pewnego dnia postanowilam ze odejde gdy mu powiedzialam odpowiedzil "przeciez niezatrzymam Cie sila"Przezywlam rozstanie a on smial mi sie w t warz!gdy sie spakowalam on rozplakal sie jak dziecko i przepraszam obiecywal ze juz nigdy niezapali i zostalam!Chcialam mu pomuc pomasgalam ile w lezie podawalam mu nawet tabletki deprim ktore mialy mu pomocBylam taka szczesliwa myslalam ze sie ulozy!Po trzech tyg zauwazylam jakies dziwne zachowania obszukalam jego rzeczy i znalazlam luwke a przy niej ziolo!Ludzilam sie ze przeprosi ze powie ze niewytrzymal czy cos w tym stylu,ze nadal bedzie probowal!a on jakby nigdy ujaral sie!Mam juz tego dosc Koniec!Zauwazylam ze tak naprawde on mnie wykancza psychicznie!Bylam nawet u psychiatry zaleci mi terapie i przepisal tabl Fluoxetin!Teraz naprawde odchodze Kocham go i jestem bezradna!3 miesiace temu powiadomilam jego mame o tej spawie chcialam by mi cos pomagla ale ona zostawila to mnie!On placze prosi bym nieodchodzila kupuje prezenty kwiaty zaprasza na kolacje ale ziola niezuci!Moze go ograniczyc powiedzial!moi ze chce odejsc bo jestem egoska zabufana w sobie ktorej tak wygodnie,wszystkie bledy i niepowodznie zrzuca i obwinia mnie!Kocham go i niewyobrazam se zycia!Niemoge spac jesc ,iedy widze go upalonego cos wemnie sciska mi serce rozywa!Postanowilam odejsc wiem ze bedzie mi ciezko ,jest teraz gdyz on gra mi na uczuciach pisze listy jak bardzo mnie kocha placze kupuyje kwiatki i inne prezenty ale wiem ze musze byc twarda!Tak naprawde to jestem zagubiona i niewiem co robic szukam pomocy!Serce mi peka bez niego ale juz teraz musze brac jakies tabletki zyjac z nim!Doradzcie cos!Ja stracilam juz nadzieje ze on to zuci kiedykolwiek choc probowalismy wiele razy!
 
 
Kasia

Wysłany: 22-10-2006    [Cytuj]

I znowu się popłakałam czytając to. Dlaczego czlowiek jest taki bezsilny i bezradny???????????? Wiem dobrze co czujesz ja wiele razy próbowałam odejsc od mojego chlopaka własnie tylko z powodu jego nalogu.wiem co to znaczy kłótnia pod byle pretekstem, zeby tylko pojsc zajarac :((((. Ja tez zaczelam chodzić do psychologa na terapię, bo to wszystko mnie przerasta, jestem taka samotna , zupełnie nie wiem co robić .Moj chlopak tez powiedzial ze moze palić mniej , ale rzucać palenia nie ma nawet zamiaru, pali bo lubi , jak ja tego nienawidze:((((( ... Źle mnie traktuje, także mówi ze ja wymyslam, ze powinnam się leczyc, ze mam schizofrenie,ale nie chce sie ze mna rozstac idzie palic potem wraca i jest łagodny potulny i miły i tak wkoło.... dla niego wazniejsi są koledzy z ktorymi moze palic ja jestem potem, a przeciez to ja jestem z nim, mi mówi że mnei kocha, ostatnio zaczął wogole miec jakies tajemnice dotyczace swoich kolegów, chce mnie sobie podpożądkować.Najbardziej boli mnie to że ja go tak kocham, ze chce dla neigo jak najlepiej, a dla niego to jest zabawa, czasami zastanawiam sie czy on wogoe ma jakies uczucia, przeciez on wie ze ja płacze z jego powdu ze jestem smutna z jego powodu i nic sobie z tego nie robi, ja bym nigdy nie dopuscila do tego żeby os się czuł przeze mnei tak jak sie czuje przez niego.Wiem ze gdybym zostala z nim takim jak jest teraz byla bym bardzo nieszczesliwa, teraz jestem tylko jego dziewczyna, a czasami tak źle mnie traktuje.... Ja mówie mu ze nie wytrzymuje już tego wszystkiego , a on mówi do mnie "no to się zmień" - jak ja powinnam sie zmienić ?? - powinnam zaczac jarac z nim , czy powinnam sie znieczulic na niego i zwyczajeni odejsc- nie potrafie ani jednego ani drugiego , jestem na skraju zalamania:((((((. Moj chlopak powiedzial mi ze jesli ja pojde do psychologa to tylko wszystko pogorszy,ze dla niego to jest jak zdrada, tak samo jak to zę biorę udział w tym forum dla niego to się nie podoba, ale ja mu mowie o wszystkim, nie chce miec przed nim tajemnic, bo to by bylo podobne do tego co on robi dla mnie. Mam tylko nadzieje że ten psycholog mi pomoże , ze ta terapia uratuje mnie , a może tez i mojego chlopaka......
 
 
neonka

Wysłany: 22-10-2006    [Cytuj]

Kochana aalicjad1
wiem co czujesz, i wiem jak ci ciezko.Ja co prawda nigdy nie palilam ziela, ale tesh martwie sie o swojego faceta. Tak samo moj jak i Twój facet robi mi awantury jak zaczne ten temat. Ale de facto moj nie pali codziennie.
Ja tez nie moge sobie z tym poradzic, martwie sie bardzo o niego, a ja...nie mam sily klocic sie z nim na ten temat. Zbyt bardzo go kocham.
Wiele razy tez myslalam, zeby porozmawiac o tym z jego mama, ale nie wiem czy to dobry pomysl :| nie wiem co robic...wogole ostatnio pogubilam sie w tym wszystkim :|
 
 
elpal

Wysłany: 22-10-2006   żyję z tym kimś!!! [Cytuj]

Ja żyję z Synem,który palił. Niedawno minęło pół roku jak nie pali, ale skutki jego palenia ponosi cała nasza rodzina. Mąż ma silną depresję i trudno go z tego stanu wydobyć. Ja uczęszczam na terapię i może lepiej to znoszę,ale dalej z synem się nie możemy porozumieć, choć dzięki terapii już więcej wiemy jak z nim postępować. On w dalszym ciągu nie poddał się terapii, mówi,że poradzi sobie bez niej.Jaki tego skutek - ma problemy na studiach, jeszcze nie zaliczony pierwszy rok i kto wie co będzie dalej? Sama już wiem,że to palenie niszczy, bo wiele zniszczyło już. Może teraz będzie lepiej, ale kiedy?Życzę Wam dziewczęta wytrwałości w postanowieniach, bo ta konsekwencja w tym nałogu jest bardzo ważna.
 
 
neonka

Wysłany: 23-10-2006    [Cytuj]

Elpal a jak wyglada taka terapia?o czym mowilas na pierwszej wizycie? bo ja od dluzszego czasu zastanawiam sie nad tym czy czasem sie nie zapisac ;/
Wczoraj poplakalam sie z tego powodu, ze moj facet jara...mowilam sobie, ze dzis mu powiem, postawie ultimatum-albo jaranie albo ja, ale....nie potrafie :( nie mam sily wewnetrznej, zeby mu to powiedziec.
Rozmawialam o tym z qmplem i qmpela, mowia, ze tylko sie mecze.Qmpel porownal to tak jakby facet bil kobiete a ona nie miala sily odejsc od niego :( czy to porownanie jest dobre???
 
 
Kasia

Wysłany: 23-10-2006    [Cytuj]

Ja bylam u psychologa także, narazie tylko raz ale umówił mnie na kolejne wizyty , narazie to jest terapia indywidualna , potem może bedzie także grupowa. Psycholog mowila mi że muszę nauczyc sie nie dopuszczać aby moje prawa były łamane przez mojego chlopaka, nie wiem co z tego bedzie mam nadzieje ze kiedyś moj chlopak wybierze sie tam ze mna, bylo by cudownie... ale teraz to wydaje mi sie ze nie uda mi sie namówic go do walki z nalogiem , nawet do tego żeby poszedl do psychologa pogadac, dla niego to bedzie jakby upokorzenie, że ma być mi posluszny, dla niego to nie-honor... Nie wiem jak mam się zachowywac zeby on tak nie myslal, zeby nie uwazal ze chce go sobie podpozadkowac, teraz to on mi tak wmawia, ale moze to jest taki jego mechanizm obronny??? .... gubię się i tracę siły...
 
 
neonka

Wysłany: 23-10-2006    [Cytuj]

...hmmm...w sumie to ja nie mam takiej sytuacji, ze na 1 miejscu jest ziele, a potem ja. Nie ma czegos takiego. Tylko wlasnie sa kłótnie wtedy gdy zaczne temat...z tego co widze, to wy macie powazniejszy problem...no ale mnie tez to meczy, ze moj facet tak czy tak(nie czesto) ale jara :-/
Ale coraz bardziej zastanawiam sie nad wybraniem do psychologa, moze ta terapia nauczy mnie jak podejsc do faceta zeby nie fuczal przy okazji gdy zaczne ten temat...no nie wiem.
Dziewczyny trzymajcie sie....musimy dac rade.
Elpal a ile twoj syn ma lat? I od kiedy wiesz, ze on jara...kiedy sie to ujawnilo...nakryliscie go na tym...?
 
 
elpal

Wysłany: 24-10-2006   żyję z tym kimś [Cytuj]

Nie ważne jak i kiedy dowiedzieliśmy się, ale już wiemy o tym, że palił i to jest dla nas trudne. Cały czas traktujemy to jako naszą porażkę, że mogliśmy zrobic coś lepiej, szybciej wyczuć problem. Dopiero wizyty u terapeuty pokazały,że to nie nasza wina. A palenie to jego problem i nie musimy się za to obwiniać. To jest trudne do zrozumienia i nie do końca mnie to przekonuje, ale może to zbyt krótki okres na zmiany nasze i jego. Próbuję żyć normalnie, ale nie zawsze mi się to udaje. Staram się i syn też sie stara, ale niewiele. Czas pokaże jak będzie dalej, narazie trzeba walczyć: on z nałogiem, my ze współuzależnieniem.
 
 
Kasia

Wysłany: 28-10-2006    [Cytuj]

w sumie to nie chodzi mi o samo palenie, ale co za tym wszystkim idzie to ze nie moge mu ufac na niego liczyc wierzyc mu, to że mnie okłamuje, oszukuje i zabiera mi szczescie, moje marzenia
 
 
neonka

Wysłany: 31-10-2006    [Cytuj]

W sumie to ja nie jestem oszukiwana ani nic w tym stylu...bynajmniej jak narazie nie doświadczyłam tego...bardzo ci Kasiu współczuję....
Ja też nieustannie zastanawiam się jak podejść do chłopaka, żeby z nim normalnie na ten temat porozmawiać...musimy być silne dziewczyny i jakoś trwać dalej.
Buziaki.
 
 
LIDZIA

Wysłany: 01-11-2006    [Cytuj]

Droga Kasiu,
Juz jaksi czas jak nie jestesmy razem :( w zeszlym tygodniu myslam ze sie wykoncze porpostu nie mialm ochoty na nic i placz... mam dosc odpowiedzialna prace a kompletnie nie umikal sie skupic. Adam wybral co innego nie mnie.... Boli ale z kazdym dniem jest mi chyba troche lepiej, w sumie zaczynam sie z tym godzic ale boli. Wiem ze nie musze go do niczego czego sam nie bedzie chcial. Czuje sie tylko tak jak bym dwa lata sama siebie oszukiwala, wymysila sobie bajke ktora tak naprawde nigdy nie moglaby sie zdarzyc.... Ciezko sie z tym pogodzic, a on on nie chce mojej pomocy chociaz wyciaglam reke, chcialm dobrze dla niego ale to tak mi sie wydawalao dla niego wg niego dobro jest czym innym. Propomuje Ci sklonic jednak chlopaka do tego zeby sprubowal moze nie teraz skoro ma taka krytyczna sytuacje ale moze lasnie to pozowli mu tez spojrzec na zycie torche inaczej, zaobserwuj tyllko jak to zniesie jezli zacznie wiecej palic nagle bo ma problem to nie wrozy dobrze. Ale moze ebdzie ok, moze chociaz Tobie sie uda :*
 
 
neonka

Wysłany: 01-11-2006    [Cytuj]

No dziewczyny ja narazie spasowałam z dręczeniem mojego chłopaka o ziele.Dlaczego?-odpowiedź brzmi: w sobotę był pogrzeb jego taty. Wiem jak on się czuje i dlatego postanowiłam dać mu spokój.....tylko jak długo....czy zawsze go będę tym tłumaczyć? Nie wiem...jest mi ciężko, jak narazie to nie mogę sobie znaleźć miejsca, nie umiem tego wszystkiego poukładać w sobie...a jeszcze muszę być silna dla niego i jego mamy :-/
Lidziu jest mi przykro, że tak wyszło między tobą a Adamem :( zwłaszcza, że byliście już ze sobą 2 lata. Ja niestety mam krótszy o połowę staż, no ale...
Buziaki dla was :*
 
 
xxxxx

Wysłany: 02-11-2006   kocham uzaleznionego [Cytuj]

czesc wszytskim.. jestem tu nowa, jest dosc pozno wiec nie mam czasu czytac waszych postow ale nadrobie to jutro, pierwsze 3 daja mi do zrozumienia ze jestem tu z tego samego powodu co wy. Prosze o pomoc potrzebuje rad ktore wam pomogly przez to pzrejsc. Mianowicie moj chlopak tzn byly albo jeszce nie aktualny, chyba zostawil mnie bo trawa byla wazniejsza ale niby jestesmy razem , nie wazne zreszta. PALI CODZIENNIE nawet przy jakis " lepszych " dniach kilka razy dziennie maja te swoje p.i.e.r... montaze !! nie nawidze tego nie nawidze trawy ktora zabija wszytsko. ogolnie to ze szczegolami rozpisze sie jutro mniej wiecej sprawa wyglada tak ze od ok 5 lat trawa jest w jego zyciu i to od dobrych ponad 2 lat codziennie dodatkowo wchodzi co innego ale o to sie bac nie boje bo to kontroluje a trawy juz nie .. ale NAGLE 1.listopada powiedzial ze sprobuje skonczyc i no dobra dzis jest 2 .. a wiec ak dla mnie to ponad 48 h nic nie palil ..siedzialm dzis nad nim i plakalam widac ze mu brakuje ..mowi ze go cos boli ale nie wie co ..ma jakies dziwne skorcze ..oczy takie inne .. takie chyba normalne ktore zadko bylo mi dane ogladac .. jak mu pomoc zeby wytrzymal wiecej niz 3 dni ;/ wiem ze narazie nie pojdzie do kogos kompetentnego mowi zew da rade sam ale wiecie co nie znam prawdziwego powodu dla ktorego to zrobil i to mnie troszke sprowadza z tropu .. mam nadzieje ze ma w tej swoje glowce wszytsko poukladane co i jak ma byc .. bede z nim na tyle na ile mi pozwoli a z wami chetnie porozmawiam o tym co i jak .. do jutra licze na jakies podpowiedzi
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna