Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
mam dosc
Autor Wiadomość
Traszka

Wysłany: 01-09-2012   mam dosc [Cytuj]

witam wszystkich i blagam o troche otuchu. nie pale juz tydzien po 6 latach i moj stan jest slaby. nie moge sie niczym cieszyc. ciagle mysle i to mysle negatywnie. czasem wrecz samobojczo. gram na perkusji 8 lat uwielbiam sport a nagle wszystkie wartosci dla mnie mega wazne przestaly takie byc. mam kochajaca rodzine i dziewczyne a ciagle sie czegos boje z gory zakladam ze bedzie zle. strasznie tego nie chce, chce znow cieszyc sie zyciem. we wtorek ide do psychiatry. powiedzcie czuliscie sie tak? wroca mi pozytywne mysli? gdzie nie pojde to provuje sie cieszyc ale ciagle te mysli...nie umiem ich skontrolowac. bardzo prosze o szczera odpowiedz. jesli ktos to przezywal niech sie wypowie. to mozliwe ze wychodzi ze mnie to gowno i powoduje ten stan czy to juz totalna depresja? strasznie chce przestac o tym myslec bo czasem sie uda i jest lepiej ale to straaaaaasznie trudne. pozdraiwam. aha mam na imie jacek i mam 22 lata.
 
 
Paweł100

Wysłany: 02-09-2012    [Cytuj]

Cześć Jacek,tez miałem porażke na początku jak pewnie każdy z nas.6 Lat palenia to trochę czasu jest,więc nie dziw się że teraz Cie depresja dopada.
Ja bym Ci chyba polecił wizytę u psychologa dobrego albo terapeuty.W zasadzie ja też nie wiedziałem do kogo się udać ale psychiatrę mi odradzono z tego powodu że leki które za pewne Ci przepisze to ostateczność wg mnie i jest po nich różnie.
Taki stan depresyjny utrzymywał się u mnie najbardziej przez 1 miesiąc,nic mnie nie cieszyło,jakieś lęki,głupie myśli,brak snu i inne głupoty.
Przeszło po jakiś 2/3 miesiącach.Jednak do tej pory nie jest tak jak było przed kontaktem z trawą i nie wiem czy kiedykolwiek będzie.
Mi najbardziej pomogła praca chyba z tego względu że dużo pracuje i nie ma nawet czasu o tym myśleć.
A jak mam czas i zajęcie to praktycznie zapominam że kiedyś paliłem.
Zdecydowanie odradzam przebywać w towarzystwie gdzie się pali,osobiście w takim towarzystwie czuję najwięcej nie pokoju dlatego ostatnio unikam jak tylko mogę.
Wiem że teraz pewnie nie masz ochoty na nic,ale dobrze by było się jednak za coś zabrać by nie myśleć o tym.
Pisałeś że grasz na perce,więc jakieś zainteresowanie masz :)
Ja sie wziołem za rower dla przykładu i też myślę że przyczynił się pozytywnie dla dobrego samopoczucia.
Pozdrawiam i życzę powodzenia
Jeśli chcesz pogadać to śmiało pisz,gdzieś w moim wątku jest nr gg jak coś.
 
 
Traszka

Wysłany: 02-09-2012    [Cytuj]

Jak palilem to zawsze kazda czynnosc ktora lubie byla poprzedzona lolkiem. Dopiero wtedy stwierdzalem ze fajnie mi sie to robi, a przeciez kiedys nie palilem i bylo jeszcze fajniej, efektywniej, szczegolnie w graniu muzyki gdzie trzeba sie skupic i miec otwarta glowe. Teraz wszystko zrobilo sie szare, ale bede walczyl i mam nadzieje ze bedzie lepiej. Nie chce wiecej palic. NIe ciagnie mnie do tego i mam nadzieje ze nie zacznie. Zmarnowalo mi to duuuuzo zycia i nikt nie powie mi wiecej ze trawka jest cool i luzna. Dopiero jak zrobi sie rachunek sumienia zaczyna switać co jest grane. Mam teraz zmienne nastroje, czuje ze zaczyna byc lepiej choc minal dopiero tydzien od odstawienia. oby tak bylo dalej, ojjj oby było.
 
 
who i am

Wysłany: 02-09-2012    [Cytuj]

Siemanko, nie przejmuj sie, kazdy przez to przechodzi ja jak rzucalem pod koniec stycznia to mialem takie jazdy w bani ze nie mam pytan, myslalem ze umieram, czulem sie jakbym zyl w innym wymierze, no tragedia nie wiedzialem co robic... Ale postanowilem sobie koncze z tym gownem dzis mija ponad 7 miesiecy jak nie palilem tego syfu i nadal nie jest tak jak byc powinno, tak jak bylo przed jaraniem, ale jest napewno lepiej niz bylo na poczatku lutego... Na to trzeba czasu ziomek, nie ma tak ze rzucasz palenie a po tygodniu wracasz, to nic nie da, ze 2 fazy bedziesz mial spoko a pozniej znowu zacznie Ci psycha szfankowac a to dlatego ze Twoj organizm juz powiedzial stop przez to masz te wkrety... Na poczatku bylo fajnie bo nie wkrecales sobie chorych jazd jak paliles nie myslales ze moze to tak szkodzic ale w momencie jak sobie uswiadamiasz ze to niszczy Ci glowe, ze rzadzi Toba, ze to juz przestaje Ci dawac szczescie a Ci je zabiera to Twoja psychika uruchamia bodzce obronne ktore musza Ci w pewien sposob uswiadomic ze to syf... Ja np zaluje ze sie wjebalem tak w to ze palilem codziennie przez 4,5 lat juz nawet nie wiem ile stracilem rachube liczylo sie tylko palenie... Zebym wiedzial na poczatku ze to tak moze zniszczyc leb to bym tak nie jaral ale kazdy madry po szkodzie, ale zebym to wiedzial to bym palil raz na jakis czas bo zapalenie lola ze 2,3 razy w miesiacu napewno by nie zaszkodzilo ;] no ale skoro sie tak wjebalem to walcze z tym i nie pale wogole, mimo tego ze caly czas przebywam w towarzystwie osob ktore dalej smola dzien w dzien, nie zostawie ich bo znam ich od dziecka wiec u mnie nie ma opcji oderwania sie od znajomych palacych, mam przez to troche ciezsza droge ale jak sobie czlowiek cos na powaznie postanowi to nie ma przeszkod do osiagniecia celu... Najgorzej jest zaczac i wytrzymac te kilka pierwszych miesiecy, pozniej to juz nie masz ciagotek, jak ktos kolo CIebie jara to dopiero czujesz ze to rzeczywiscie jebie jak gowno :D No ale czas na naprawe psychiki trwa zdecydowanie dluzej i ztym trzeba sie liczyc... Jak sobie nie radzisz zglos sie do psychologa oni podobno tez pomagaja, ja poki co radze sobie bez zadnej pomocy z zewnatrz, walcze z tym sam. Ale pewno jakos w zime sie przejde kolo stycznia np. bo wtedy mam najwieksze stany depresyjne, bynajmniej bylo tak w przeszlosci jak wlasnie jaralem moze teraz bedzie inaczej oby... Postaw sobie cele i zacznij je osiagac to bedzie Twoje nowe szczescie... Pozdrawiam i zycze powodzenia w dazeniu do abstynencji
 
 
Traszka

Wysłany: 02-09-2012    [Cytuj]

dzieki chlopaki bardzo mi pomaga ze sa inni ludzie z podobnymi problemami. czuje sie ok mam co prawda napady zwaly co jakis czas ale staram sie zajmowac czyms i ustepuja powoli. mam jeszcze jedno pytanie. strasznie sie rozstroilem w hierarchi wartosci. nie wiem co powinno byc najwazniejsze a co nie pewnie przez to ze nie czuje do konca co sam mysle i co jest ddobre a co nie. nie chce po prostu byc maszyna robiaca rzeczy chcialbym miec jakis cel jakas wartosc ktora by mnie napedzala do zycia. jak sobie z tym radzicie?
 
 
Traszka

Wysłany: 07-09-2012    [Cytuj]

15 dzien niepalenia.

co zauwazam:
1. totalnie przeszly mi leki i niepokoj. spie normalnie i nie mam juz tych porytych snow.
2. zaczynam powoli odczuwac fajnosc swiata. pani psycholog powiedziala ze marihuana wyostrza spostrzeganie swiata tylko fikcyjnie. tak na prawde splyca i dlatego nie moglem odczuc sam siebie , swoich uczuc i realnosci wszystkiego do okola. ma racje jak boga kocham. przeciez palilem 6 lat.
3. znow ciesze sie swoimi planami. chce zrobic studia i rozwijac swoje pasje choc jeszcze pare dni temu spisywalem je na straty. szczegolnie muzyke.
4. jesli komus to pomoze to napisze w czym wedlug mnie tkwi klucz do sukcesu: TRZEBA MUS PRZESTAC MYSLEC ZE JEST COS ZLE. ZE COS SIE STALO I TAK JUZ BEDZIE. ja bylem pewny ze przekroczylem granice i juz nigdy nie bedzie ok a jednak jest coraz bardziej. dalej mam momenty smutku i poczucie bezsensu ale od tych parunastu dni zmniejszyly sie one tak ze nie przeszkadzaja mi w funkcjonowaniu. wrecz czasen sie z nich smieje. niesamowite jaka krzywde jestesmy wlasna glowa sobie wyrzadzic.
5. www.moja-nerwica.republika.pl - bardzo pomogla mi ta strona. facet opisuje swoja ciezka nerwice i to jak sam z niej wyszedl. mi sie wydawalo ze mam ciezki problem ale jak to przeczytalem to stwierdzilem ze chyba robie z siebie troche ofiare losu. polecam to na prawde daje nadzieje.
6. wiem ze juz nie zapale. nie ciagnie mnie do tego wrecz mam wstret. wiadomo jak widze kumpli jakie maja fajne banie to troche by sie chcialo ale znam swoj leb i wiem ze to absolutnie nic mi nie daje a za nastepjym razem moze byc jeszcze gorzej. za duzo do stracenia za duzo walki i za duze ryzyko. pierd...to.

wiem ze troche to co pisze jest nieistotne dla was ale chcialem pokazac ze nie musi minac 100 lat zeby bylo duuuuzo lepiej. postanowilem: albo bede sie zalamywal myslal i wkoncu przegeam zycie i ze soba skoncze, albo powalcze. jak nie dla siebie to chocby dla rodziny ktora mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej wiem tez ze nie jest latwo i pewnie wielu z was stwierdzi ze " jemu sie udalo ale ja jestem za slaby ". wierzcie ze ja tak myslalem. bylem tego pewny. mam potwornie wrqzliwy charakter. w koncu jednak poszlo na noze :D zycie i wygrana albo poddanie i smierc. wygralem i bylo latwiej niz myslakem. choc na poczatku myslalem ze nic z tego to jednak sie dalo. skrobne cos za jakis czas. powodzenia wszystkim. skoro mi sie udalo to chyba na prawde wszyscy moga wygrac. pamietajcie nie myslcie ze jest zle. zajmujcie sie czymkolwiek chocby was to nie bawilo. w koncu zacznie.
 
 
Kolega

Wysłany: 09-09-2012    [Cytuj]

Dla mnie jedyna motywacja jest "efekt" jaki daje abstynencja. Uczucie kontroli nad soba i nagle totalne mozna to nazwac odmulenie po prostu powala na kolana. Jak to poczulem po raz pierwszy (nie byl to konkretny momen, wszystko narastalo stopniowo jednak pewnego dnia pomyslalem ze jednak warto bylo rzucic ziolo) zakochalem sie w tym stanie. Nagle dawne problemy psychiczne, lenistwo, slaba pamiec, roztargnienie, ogolne zamulenie wszystko to zaczelo sie klarowac na dobre.
 
 
Traszka

Wysłany: 12-09-2012    [Cytuj]

witam. kolejne dni bardzo ok. wszystko wracac zaczyna choc mam czasem jeszcze dolki i dziwne mysli. jest za to problem inny. przez to co przezylem zlego odcialem od siebie, zamknalem ta sfere umyslu. ale mam taka mysk i boje sie ze nagle to wroci. bylo tak zle ze po prostu boje sie ze nagle sie poczuje zle jak wtedy. nie pale oczywiscie i nic nie cpam ale nie moge sie uwolnic od tej mysli. wtedy robi mi sie cieplo i czuje sie nieswojo. tak jakby mala czesc tego zla wracala na chwile. macie pomysl jak "utwardzic charakter"? zebym byl spokojny ze nie mam sie czefo obawiac vo niby czemu ma to wrocic skoro z tym wygralem i jest ok.
 
 
Paweł100

Wysłany: 17-09-2012    [Cytuj]

Wygrasz jak do grobowej dechy nie zapalisz :)
Uzaleznienie jest chorobą nie wyleczalną,ale można zahamować jej objawy.
Ja już mam prawie rok przerwy i tez czasem jakieś dołki i dziwne myśli się pojawiają ale na krótko i czasem mam tak że błache sprawy mnie denerwują lub niepokoja.
Cóż tak to już chyba ma człowiek uzależniony utrzymujący abstynencję.
Najważniejsze by sobie wyznaczać cele i je osiągać nie zyjąc w nudzie.
W takim wypadku abstynencja nie powinna się nudzić a cele w życiu powinny być motorem napędowym by nie wracać.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
 
 
Agunik

Wysłany: 19-09-2012    [Cytuj]

Ja tam mam inny sposób. Gdybym miała postanowić, że nie zapalę ani nic innego nie wezmę do grobowej dechy to pewnie w tym samym momencie zadzwoniłabym do dilera. Całe życie - to za długo. Ja nie palę tylko dzisiaj. Nie mam sensu rozpamiętywać tego co było wczoraj - nie cofnę czasu. A jutro jest tak odległe że tak naprawdę warto jest żyć tylko dniem dzisiejszym bo tylko na dzień dzisiejszy mam wpływ. A 24 godziny jestem w stanie nie palić i nie brać. I robię tak od ponad 3 lat czego i Tobie życzę:)
 
 
Forsaken

Wysłany: 19-09-2012    [Cytuj]

Slynna metoda 24 godzin :) Polecam ja rowniez. Ja tez jak pomysle ze mam juz nigdy nie palic to az mnie skreca. Wiec zaplanowalem sobie ze na emeryturze kazdy wolny grosz przeznacze na bakanie i bede pilnowal zeby bania mi nawet na chwile nie zeszla. A do tego czasu trzeba na ta emeryture zarobic, bo rozywke zaplanowalem sobie dosc kosztowna.

Dodam ze dwa razy juz stosowalem metode 24h i jest to naprawde duze ulatwienie. Nie zapieram sie i nie planuje ile to mam nie palic. Jedynie jak mi sie chce to mowie sobie: nie dzisiaj, dzisiaj jeszcze na czysto posmigam. Oczywiscie tak jak i ty licze sobie czas od ostatniego jarania. W moim przypadku to juz trzy tygodnie. Ale nie martw sie, twoje trzy lata tez robia wrazenie ;)
 
 
Paweł100

Wysłany: 22-09-2012    [Cytuj]

A mi z kolei się wcale nie chce,również nie zakładam ile nie będę palić tylko skupiam się na innych rzeczach.
Jeśli rozumieliście moją wypowiedz w sposób taki że nie zapalę do końca życia wszelkimi możliwymi kosztami to błędne myślenie.
Na dzień dzisiejszy nie palę poprostu,nie stwarzam sobie sytuacji itp.
Czasem nawet zapominam że byłem/jestem uzależniony :)
 
 
Kolega

Wysłany: 23-09-2012    [Cytuj]

Wg mnie w abstynencji nie nalezy myslec przyszlosciowo. Najlepiej zyc dniem i chwila. Nie pale teraz, nie myslec co bedzie jutro czy za kilka lat. Nie potrafimy przewidziec przyszlosci i lepiej tego po prostu nie robic. Z doswiadczenia wiem, ze takie myslenie moze oslabic wole abstynencji
 
 
Forsaken

Wysłany: 24-09-2012    [Cytuj]

Pawel. Wydaje mi sie ze to najlepsze co mozna zrobic - zapomniec ze sie bylo/jest uzaleznionym. Zyc sobie chwila i nie skupiac sie za bardzo na walce z nalogiem, na postanowieniach na przyszlosc itp. Po prostu poczuc ze sie jest trzezwym i sie z tego cieszyc. O tym ze jest uzalenionym przypominac sobie o tym jedynie kiedy cos na kusi zeby znowu sprobowac... Ale to tylko taka moja refleksja. Moge sie mylic.
 
 
Kolega

Wysłany: 24-09-2012    [Cytuj]

Uzaleznionym jest się do konca zycia w tym niestety nie ma sentymentow. Osobiscie znam przypadki ze ludzie wrocili do nalogu po kilku a nawet kiulkunastu latach.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna