Od ostatniego mojego posta na tym forum minęło pół roku, wtedy to przeszedłem wielką traumę po zapaleniu tego shitu - deprecha, brak chęci do życia, schizy, lęki, pełne załamanie psychiczne... W pewnym momencie już nie dawałem rady, miałem udać się do poradni... Ale mowie sobie odczekam, dam rade, przeżyje te męki i samo przejdzie, mam przyjaciół, będą mnie wspierać, nie będę siedział w domu... Od lutego do kwietnia była straszna lipa, w maju miałem urodziny - była poprawa ale fizycznie byłem wykończony, nie wysypiałem się i cały dzień chodziłem jak trup... W wakacje nastąpił przełom, ale to dopiero w sierpniu, pod koniec, poznałem dziewczynę - chyba jestem zakochany:) wstając rano mam ochotę funkcjonować, nie jestem ospały tak jak wcześniej, i tylko czekam do weekendu aż spotkam się z dziewczyną :) zaliczyłem nawet 2 poprawki na studiach bez większego wysiłku. Odżyłem na nowo, nigdy marychy już nie zapalę bo ten stan w którym byłem wyjął mi z życia parę miesięcy... Teraz czuję, że żyje, małe rzeczy mnie cieszą, uśmiech pojawił się na twarzy, mam pełna radość z życia! Życzę wszystkim wytrwałości, bo potrzeba czasu i trzeba wierzyć, że będzie dobrze. Marzyłem o tym by dodać taki wpis po tym wszystkim, jak to wszystko minie i udało się.
Nie zapalę już do końca życia bo nie warto, koledzy namawiają ale nawet gdyby dawali mi za to pieniądze to i tak się nie zgodzę nawet na małego buszka, nigdy!!!!
Żegnam wszystkich serdecznie i życzę powodzenia i abstynencji. Pozdro!
Oby jak najdluzej w tym stanie!
Pamietaj, ze caly czas musisz nad soba pracowac, nie osiadaj na laurach... w ten sposob wycwiczysz w sobie sile, ktora pozwoli Ci przechodzic przez trudne chwile w zyciu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach