Abstynencja trwa. Checi zapalenia minely, pojawil sie jakis dziwny wstret do jazzu nie wiem skad to sie wzielo ale w sumie dobrze :) ostatnio jestem troche bardziej nerwowy, mozliwe ze ten stan wywoluje rzucanie papierosow bo tego nalogu sie nie pozbylem od razu przy jazzie, wolalem najpierw rzucic jazz pozniej szlugi
uff ciezke tygodnie. Sesja sie zaczela, duzo pracy bo pogoda dopisuje w koncu mam czas cos naskrobac na forum. Bez zmian ciagle abstynencja :) ostatnio lekkie wahania nastroju zwiazane z rozgrzebywaniem zlych decyzji ktorych zsluje do dzisiejszego dnia, ale ogolnie to do przodu. Lato jest wiec jak to bywa masa okazjo do zapalenia oczywiscie odmawiam z duma :D
Jednak pamiętaj Duma i pycha są wrogiem abstynencji
Stwarzanie sobie sytuacji też . są dni kiedy twoja abstynencja jest silna . ale bywają gorsze dni które mogą skierować te złe myśli . i
Za pewne wiesz o tym ale piszę to tez dla innych użytkowników
Dzieki ;)
Duma w mojej wypowiedzi jest bardziej sarkastyczna :P
Zgadza sie, nie mozna byc pewnym swojej woli. Tymbardziej, ze moga nastac gorsze dni i nasz nalog podpowie nam ze w ukojeniu bolu psychicznego zapalmy lolka.
Trzeba uwazac i pilnowac sie na okraglo
Zgadza sie znam to stwierdzenie i jest to niebezpieczne "zjawisko". Moze wyjasnie o co chodzi, niektorzy moge nie wiedziec. Efekt sufitowy pojawia sie nawet po dlugim czasie bycia abstynentem jest to nic innego jak załamanie sie i poddanie nałogowi. W pierwszych dniach abstynencji jesteśmy zadowoleni z siebie, każdy dzień jest wyzwaniem, cieszymy sie bo nie o palimy, uczeszczamy w zajeciach grup wsparcia, uprawiamy sport, pasja zajawka. Po kilku miesiacach zaczyna nas to wszystko nudzic, meczyc, czesciej wspominamy jak to bylo zapalic sobie lolka i nie myslec o niczym. Moga tez nas dopasc jakies problemy losowe ktore stymuluja efekt sufitowy.
czas cos napisac
Wszystko bez zmian, do przodu jednak miewam teraz czesto stany depresyjne. Cos mnie meczy, cos czego nie ma, przejmje sie jakimis bzdetami, sam nie wiem o co chodzi.
Sadzilem ze wmawianie sobie czegos jest juz za mna ale okazalo sie inaczej
Bede z tym walczyl az wygram wojne !
Miałem wypadek samochodowy, dachowanie, stracilem auto ktore bylo mi niezbedne do pracy i do szkoly, nie wiem co teraz zrobie.Jedynie co mnie podbudowuje to ze mi sie nic nie stalo, nie mam nawet zadrabania. Dziekuje Bogu. Ostatnimi czasy bardzo duzo rzeczy sie komplikuje, ciezko jest ale czekam na lepsze jutro.
PS. Jesli ktos zna sie na autach powypadkowych (nie posiadam AC), co moge teraz zrobic, jak odzyskac troche kasy, to prosze o kontakt na PW. Dziekuje
Na autach powypadkowch się nie znam ale co do tych deprsjii co opisujesz.
Myślę za w złe słowa to ubrałeś.Pewnie się zastanawiasz nad pierdołami i coś Ci nie daje spokoju.
Też tak czasem mam,czegoś brakuje ale sam nie wiesz czego.
Zastanawiałeś się czy to nie brak rozwoju w sensie abstynencji ? Za bardzo nie wiem jak to w słowa ubrać ale pewnie mnie rozumiesz.
Dla przykładu ja tak jak pisałem w swoim temacie że chce wziąć się za rower,tak też zrobiłem.
Gdy go kupiłem i się przejechałem czułem się jak dziecko dosłownie.
Więc stawiam na za mało rozrywki.
Ewentualnie brak specjalistycznej pomocy.Zastanawiałeś się nad tym ?
Ja coraz częściej myślę o terapii chociaż problemu z utrzymaniem abstynencji nie mam ale czuję że przydało by się wypełnić pewne braki i pewnie kiedyś pójdę.
Dobrze że nic Ci się nie stało.
Pozdrawiam
Dluuugo mnie nie bylo, wakacje, duzo pracy, znajomi.
Abstynencja od ziola trwa, chociaz nie udalo mi sie rzucic szlugow do konca, czasami zapale(paczka na 2-3 dni).
Nie chce zapeszac, ale w koncu doszlo do mnie, zrozumialem, ze tak naprawde marihuana nie daje nic a nic czlowiekowi oprocz problemow i pustego portfela. Moze zdawalem sobie z tego sprawe juz jakis czas temu, jednak dopiero teraz to doszlo do mnie.
Nie mam w ogole ochoty na palenie, okazji mam wiele - odmawiam. Znajomi juz tez nie proponuja, po prostu wiedza ze nie jaram. To nie zmienia faktu ze nadal musze byc czujny i walczyc caly czas z nalogiem, nigdy nie wiadomo co sie wydarzy.
Od czasu do czasu wypije sie jakies zimne piwko, ale z umiarem oczywiscie i pod pełną kontrolą :)
Nadal trzymam garde wysoko i twardo. Zapomnialem w ogole jak to jest palic trawke itp. Zmienilem otoczenie, nie mam z tym stycznosci w ogole (oprocz przypadkowej), czuje sie swietnie.
Troche jestem zapracowany, ale mysle ze od dzisiaj znajde czas na forum poniewaz wiele mi ono dalo, a sam moge dac jeszcze wiecej :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach