To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - jak feniks z popiołów...

Sarnaa3 - 24-05-2014

trzymaj się

jestem z tobą przy każdej modlitwie

feniks - 30-05-2014

Dziekuje Sarna doceniam to. Sam postanowilem sie zwrocic do Boga o pomoc. Dalej chce mi sie jarac, ale waic to. Zrobilem postepy. Odstawiem relanium, zwiekszylem czestotliwosc spotkan z terapeutka i w koncu zaczalem robic zadania, ktore mi dawala. Jednak to zmiana pracy wplynela najkorzystniej na moje samopoczucie. Takze tak wygladaja punkty 3,4 i 5.

Obiecalem sobie ze jak przetrwam tennawrot to do nastepnego nie dopuszccze

Pozrawiam

feniks - 02-06-2014

niestety nie zapowiada się, że przetrwam...mimo wszystkiego co robię...nie wiem
mastik - 02-06-2014

bez wiary to ciężko będzie
wiara to podstawa
nie chodzi mi o religię ale o wiarę w siebie i swoje powodzenie, swojego postępowania i w skuteczność stosowanej metody.
tak wyczytałem i tak mi podpowiada doświadczenie.

Jak ją wzmocnić?

nie wiem.

Sam swojej nie mam, żyję teraz w permanentnym wqurwie. albo wkurzam się na to że nie mogę zapalić albo wkurzam się na problemy które co chwila spadają na mnie... mam bombę ale emocjonalną.
codziennie wieczorem pije piwo choć wiem że lepiej by było łyknąć magnez...
wkurzam się nawet na deszcz który pada i pada...
pocieszam się tylko tym że i tak mogło by być gorzej no i tym że fizycznie to w miarę zdrowy jestem.
Kryzys mam, macie i Wy (feniks, Paweł, Kolega, Ritchie i inni), podziwiam Was za to że dajecie radę,
moja mroczna strona czasem oczekuje waszych potknięć - wstyd się przyznać ale takie myśli miewam.
Jakoś sam nie mam ochoty podjąć takiej walki. Wiem jak walczyć ale zło zwycięża.
Jestem zmęczony i chciałbym uciec.

feniks - 02-06-2014

No jasne ze oczekuje potknięć, czyli pozwolenia, o którym gadaliśmy bo on nie dał rady czyli ja też mogę się poddać. Pewnie, że najlpeiej by było jakbyśmy wszyscy zaczęli palić, ale przeczytaj posty od początku choćby swoje, prawda że byłby to ogromny WSTYYYYYYYD?

Czy z takim wstydem miałbyś komfort palenia? wątpię....

więc na jedno wychodzi skoro i tak ma być lipa to już lepiej na trzeźwo.

Idę się pomodlić.

feniks - 09-06-2014

niestety modlitwy nic nie dały, pielgrzymka też nie...po prostu trochę za późno zacząłem działać i zdążył mi się wkręcić taki oto temat: JARANIE NIE ZROBIŁO NIC ZŁEGO W MOIM ŻYCIU WIĘC CZEMU MIAŁBYM NIE PALIĆ?
feniks - 05-09-2014

Witam ponownie :) nie złamałem się. Także leci 19 miesiąc. Od poniedziałku zaczynam terapię.
Od podstaw. teraz jak czytam swoje posty to widzę że jednak tamte działania pomogły.

feniks - 29-11-2014
Temat postu: terapia
kończę pierwszy etap terapii. Niestety nie pomaga mi terapia. Zacząłem parę dni temu 22 miesiąc abstynencji i nadal jest źle...a podobno życie bez ganji miało być lepsze:/
Artur26 - 29-11-2014

Siema feniks. Czytałem Twój wątek :) Napisałeś jedno zajebiste zdanie, które bardzo mi się spodobało, mianowicie: "Niewinne ziółko po przez powodowanie "małych" porażek tworzy efekt motyla, który może zrujnować całe życie". W tym zdaniu zawiera się całe sedno sprawy :) Super, że się nie złamałeś. 19 miesięcy to już kawał czasu, ja z doświadczenia wiem, że najbardziej ciągnie do palenia, jak już ustąpią wszystkie złe objawy i się myśli "a co tam, przecież nic mi się złego nie stało więc mogę zapalić". To jest chyba trudniejsze do przejścia niż wytrzymanie wszystkich tych objawów odstawienia. Ale jak mawiał Ś.P. Marek Kotański "Tylko najlepsi i najsilniejsi z tego wychodzą". Jeśli wytrzymałeś tyle czasu, to znaczy że jest duże prawdopodobieństwo, że do nich należysz! Cenną umiejętnością jest nauczenie się sprawiania sobie zdrowych przyjemności. Dla mnie bezkonkurencyjny jest sport :) Polecam i trzymam kciuki :)
feniks - 26-02-2015

2 lata co do dnia nie jaram. Rodzina się cieszy i moja sytuacja osobista i materialna się uspokaja. Niestety to były dla mnie najcięższe 2 lata w życiu. Gorsze od tych najgorszych gdy jarałem i piłem. Na prawdę - lepiej się nie uzależniać niż z tego wychodzić:(

Chodzę na terapię, coś tam pomaga, ale ogólnie jest lipa. Przez trzeźwość czuję się wyobcowany, bardzo samotny, jakby gorszy. Poza terapią raz w tygodniu nie mam wsparcia w trzeźwości. Wiem, że powinienem chodzić na mityngi, ale tam też źle się czuję,

Co tu dużo pisać. Jeśli czyta to osoba, która jeszcze się nie uzależniła to posłuchaj.

Jaranie to jak kupowanie na kredyt. Na początku jest fajnie, ale spłacisz wszystko z odsetkami czy chcesz tego czy nie. Więc zastanów się czy to jest tego warte...

Sarnaa3 - 27-02-2015

ale ja sie ciesze czytając te twoje słowa

i wcale nie jesteś sam a co do mitingów to postaraj sie chodzic mój mąż(były)też dokładnie tak jak ty czuje sie po 2 letniej abstynencji ,na mitingi chodzi bardzo rzadko ale zawsze po takim mitingu coś mu zostaje w głowie.Też jest strasznie wyobcowany i dziki w stosunku do innych ale po dzisiejszym mitingu napisał mi że"cieszy się że jest chory bo moglismy sie rozwieść po to by być razem"

te spotkania pomagają a ja jestem z tobą i uwierz w to NAPRAWDE

pozdrawiam i czekam na relacje od czasu do czasu

Paweł100 - 05-03-2015

Ja bym się zastanowił czy Twój smutek aby na pewno jest spowodowany trzeźwością bo akurat z tego powodu powinieneś się cieszyć.Są sposoby na lepsze samopoczucie,najgorsze co może być to wkręcać się w smutek chociaż wiem że czasem trudno jest bo sam też jeszcze nie tryskam szczęściem ale cierpliwość popłaca.
Nie tryskam szczęściem ale cieszę się chwilowym szczęściem...Chwilowe szczęście jest krótkie ale częste.Jak taki kawał który Cie rozśmieszył może rozładować coś głębszego co Cie smuciło i zapominasz o zmartwieniu.Dobrze też na mnie działa jakiś dobry film,muzyka i sport.
Spróbuj znaleźć zajęcie które pozwoli rozładować negatywne emocje.
I nie przerywaj abstynencji,nie warto :)
Pozdrawiam

feniks - 01-09-2015
Temat postu: 2,5 roku
cześć 2,5 roku abstynencji za mną. Trzeźwością tego nie nazwę, ale jestem co raz bliżej wejścia na drogę całkowitej odbudowy. Psychicznie nadal słabo, jednak życie mi się poukładało. Mam świetną pracę, nadal jestem z moją narzeczoną, nadal nie piję, nie biorę leków, walczę z depresją i nerwicą, rozwiązuję problemy z przeszłości, stawiam się na rozprawy, rozmawiam z ludźmi, czyli progres jest :)

Ale psychicznie tak jak mówię - nadal słabo...teraz bede miał więcej wolnego czasu bo zaczynam pracować do 14:00-14:30 i tak się zastanawiam czym ten czas kreatywnie i zdrowo zagospodarować, myślę o jakimś sporcie ale cieżko mi się zebrać...co polecacie dalej robić ze sobą?

Pozdro dla wytrwałych

Richie - 04-09-2015

Ja ci polecam silke .. Dlatego ze cwiczac polepsza się samoocena jak i pewność siebie. Ludzie jakos inaczej, lepiej Cie postrzegają.. A do tego taki wysiłek ( np bieznia ponad pól godziny bez przerwy ) pozytywnie wpływa na psychikę ;) Mozg wydziela endorfiny i czujesz radość . Haj, ale taki naturalny ;) polecam
feniks - 03-10-2015
Temat postu: zapalilem
zapalilem


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group