To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - Czas sie odmulic i zrobic jakis ruch..

Forsaken - 01-09-2012
Temat postu: Czas sie odmulic i zrobic jakis ruch..
Siema ludki dobrej woli.

Mam ponad trzydziesci lat i kilkanascie lat jarania za soba. W kwestii uzaleznien jestem ekspertem, przynajmniej we wpadaniu w nie i w trwaniu. W rzucaniu tez mam juz niemale doswiadczenie - robilem to juz setki razy. Teraz przyszedl czas na kolejna potyczke.

Zamierzam potraktowac to forum jako swoisty rodzaj dziennika trzezwienia. Dzisiaj jest pierwszy wrzesnia i niech to bedzie pierwszy dzien mojego trzezwienia. Dzien pierwszy, oby nie ostatni, lecz nie spinam sie zbytnio. Zarzekam sie jedynie ze dzisiaj nie zapale. Nie wiem co bedzie jutro, nie planuje az tak daleko, ale dzisiaj... Dzisiaj nie jaram.

Przez jakis czas zamierzam tu pisac, relacjonowac postepy w zdrowieniu. Czuje ze tego potrzebuje. Tak dla siebie, by poskladac mysli. Nie oczekuje ze samo pisanie tu mnie wyzwoli, zglosilem sie juz na terapie do osrodka dla uzaleznionych. Prowadzi mnie psycholog. Moje notki na waszym forum chce traktowac jako pomoc terapeutyczna, miejsce w ktorym bede mogl opisywac moje zmagania by w razie potrzeby dokonac retrospekcji moich poczynan, przeanalizowac bledy, wyciagnac nauke.

Dziekuje tworcom tego forum za ich pomoc w tej nieroznej walce, w ciezkich zmaganiach ze swoimi slabosciami, ktore sa udzialem zagubionych duszyczek podobnych do mnie.

Traszka - 01-09-2012

chcialem dodac jeszcze ze kiedys myslalem o zlych rzeczach np smierc ale na luzie a teraz kazda negatywna mysl przyprawia mnie o stres i dalsze nakrecanie sie. czy ktos wie czy to przejdzie? czasem rozmawia sie o roznych rzeczach dobrych i zlych a ja wszystko biore do siebie i szukam odzwierciedlen zla na swoik przykladzie. moze troche pisze bez sensu przepraszam za to ale jestem rizkojarzony..
Forsaken - 03-09-2012

No i nie wyszlo. Nie jaralem duzo, jednego buszka raptem, ale zabaniaczylem innymi rzeczami. Sobotnia impreza skonczyla sie w niedziele po poludniu kompletnym zgonem. Potem, reszte niedzieli spedzilem w cichym cierpieniu na tabletkach przeciwbolowych.

Nie bede pisal co bralem bo sam nawet nie wiem, zreszta to nie wazne. Wazne ze byla bania, wiec ten dzien jako spedzony w abstynencji sie nie liczy. Wiem ze rzucajac baku nie mozna sobie pozwolic na banie alkoholowa, ani zadna inna. Czeka mnie miesiac abstynencji, zanim w ogole zaczne trzezwo myslec. Wiem ze dam rade, tylko chcialbym miec juz te kilka dni za soba, zeby bylo juz z gorki.

Jutro mam spotkanie z psycholog ktora mnie prowadzi. Wiem ze bedzie mi glupio sie przyznac do porazki na polu trzezwienia. Mam jednak nadzieje ze bede mogl chociaz powiedziec, ze od wczoraj jade na czysto. Zobaczymy jak to bedzie.

Mam silne postanowienie zeby dzisiaj nie palic. Mam tez kilka rzeczy do zalatwienia. Musze jak najszybciej przetlumaczyc moje cv na Polski i autko oddac do przegladu. To chyba wyczerpie moje poklady motywacji na dzisiaj. Jezeli to wogole zrobie, bo czuje sie troche dziwnie, jakbym chodzil we snie i standardowo nic mi sie nie chce.

Forsaken - 04-09-2012

Jeden. W koncu sie udalo, pierwszy dzien bez bani od dlugiego czasu. Dzisiaj kolejne spotkanie terapeutyczne, pewnie z rzucania dostane trzy z minusem, ale zawsze to lepiej niz pala. Nie bylo latwo. Prawie caly dzien w domu przesiedzialem. Ziomki przychodzili po mnie trzy razy. Za kazdym razem z propozycja poczestunku, ale przezwyciezylem to pozalowania godne pragnienie i dalem rade odmowic. Wypilem wczoraj jedno piwo, ale dokladnie na tyle sobie pozwalam. Bani nie mialem, pierwszy dzien za mna. Fajnie sie z tym czuje. Dzisiaj, pozbede sie reszty osprzetu. Mlynki, bluby i konkretniejsze przybory juz dawno porozdawalem znajomym. Dzisiaj wyrzuce lufki, bletki i co tam jeszcze zostalo. Mam nadzieje ze dzis bedzie choc odrobine latwiej wytrwac, startujac z poziomu wyzszego od zera, mam wiekszego drajwa, wieksza motywacje, zeby pociagnac ten dzien na czysto.
gonzo - 05-09-2012
Temat postu: szalu nie ma
Forsaken mam podobnie jak ty, 29 lat pare lat jarania, zaczela sie niewinnie od kumpla ktory w pracy mnie czestowal, na poczatku nie ruszalo mnie to a pozniej nie potrafilem sobie poradzic z tym zeby robic przerwy a teraz dramat, od stycznia mialem nie palic, a mamy juz wrzesien, m,ialem przerwe 2,5 miesiaca ale od 3 pale rowno, mamtaka zasade ze pale po 20, teraz jeszcze nie pracuje od roku to w ogole czlowiek w dola wpada, jak jzu przestaje palic to musze znalezc substytut w psotaci fajeczek czy piwka, ale to chyba kazdy tak ma, wystarczy ze ziomek zadzowni cyz idizemy zapaliuc ja ide, wiem ze musze przestac ze wzgledu na to zeby zycie ogarnac, znalezc prace bo rodzice dziewcyzny maja mnie za obiboka, brak funduszy juz tez powoli doskwiera, a wiadomo ze ziolo kosztuje plus piwka, pizza itp;p, mam brak motywacji ale taki maksymalny rano wsaje 10-12 i tka do wieczora do 20, pzoniej musze sie zamulic jaraniem bo mam problemy ze spaniem albo piwkami jak robie sobie przerwe i tak w kolo, juz naprawde zaczyna mnie to wszystko przerastac...
Forsaken - 06-09-2012

Gonzo.. Jest kilka drobnych bledow w twoim podejsciu. Przede wszystkim, kiedy rzucasz to nie szukaj substytutow w postaci piwka. Fajki to inna sprawa bo to zaden substytut - nie daja bani. Ale alkohol juz pozwoli sie nawalic i dlatego trzeba go unikac tak jak palonka. Tez o tym nie wiedzialem i jak rzucalem marie za pierwszym razem to codziennie uwalilem sie piwkami. Terapeuta powiedzial mi wtedy ze to najkrotsza droga zeby zastapic jeden nalog drugim i jesli bede szedl ta droga to moze i rzuce jaranie, ale zostane alkoholikiem.
Druga sprawa to z tym snem. Jest wiele sposobow na problemy ze snem, a gandzia to tez zaden srodek nasenny. My bakacze tak mamy ze jestesmy mistrzami w oszukiwaniu samych siebie i twoje problemy ze spaniem to moze byc taka wymowka stosowana przez nasza uzalezniona podswiadomosc zeby jednak zlamac nasza wole i sie objarac. Polecam ci zgloszenie sie na terapie. To nic strasznego, zwykla rozmowa z psychologiem raz, lub dwa razy w tygodniu. Nic to nie kosztuje, jest calkowicie refundowane przez NFZ, a sporo pomaga. Przedewszystkim dostajesz troche wiedzy pomocnej w rzuceniu, ale rowniez pomoc typu pigulki uspokajajace, lub nasenne, co wyeliminuje potrzebe stosowania marychy jako srodka zaradczego na dolegliwosci typu nerw, albo bezsennosc.

U mnie dobrze. Juz trzy dni bez bani chodze. Codziennie spijam jedno piwko, bo lubie.. Ale nie pozwalam sobie na wiecej, zeby nie miec bani. Bylem na terapi we wtorek i znowu uslyszalem ze musze odciac sie od ziomkow, bo inaczej sie zlamie. Nie przekonywalo mojej psycholog to ze malsymalnie ograniczylem kontakty, stwierdzila ze jesli ich calkowicie nie odetne to nie utrzymam abstynencji. Troche sie o to poklocilismy, bo dla mnie nie wchodzi w rachube odcinanie sie od mojego srodowiska. Ja to widze tak, mieszkam z nimi na jednym podworku i tak czy siak w koncu ich spotkam. Wiec jesli moja abstynencje opre na unikaniu jaraczy, to z gory jestem skazany na porazke. Jak nie teraz to potem. Wkurzyla mn ie troche tym brakiem zrozumienia dla mojej, przynam nieco pokretnej logiki, wiec pomyslalem ze podbije poprzeczke. Teraz nie dosc ze sie z nimi spotykam to nie odbijam od nich jak ida zrobic sobie zabieg, tylko ide z nimi - oni jaraja, a ja nie. Wczoraj nawet trzymalem sztuke w lapie i nic.. Nie zlamalem sie i wrecz czuje ze jestem coraz silniejszy. Moj sposob to taka inner game. Pilnuje swoich mysli i swoich slow. Jak mnie ktos zapyta to zawsze mowie ze nie mam ochoty, ze mnie nie ciagnie, nie rusza wcale. Tak samo pilnuje zeby nie myslec jaka to gandzia jest fajna, czy ze lubie ten stan. Wmawiam sobie caly czas ze tak nie jest i ze jestem super szczesliwy ze juz mnie nie ciagnie. Wmawiam to sobie i wierze w to. W koncu my bakacze jestesmy mistrzami oszukiwania samych siebie, to czemu nie wykorzystac tej umiejetnosci szlifowanej latami na swoja korzysc zamiast na szkode. Idzie mi to calkiem dobrze. Ziomki tez juz zrozumieli i nie namawiaja mnie juz, oprocz takich malych testow, kiedy chca mnie sprawdzic. Widze ze mi zazdroszcza, zreszta coraz czesciej to artykuluja, nawet ze moze i sami sie zapisza na terapie. Choc dla nich to jeszcze nie mozliwe, bo jak na razie to wciaz oszukuja siebie wynajdujac sto powodow dla ktorych nie moga rzucic - jeszcze nie teraz.

Dzisiaj znowu mam spoktanie z moja psycholog. Mam zadanie domowe za ktore sie jeszcze nie zabralem. Musze napisac list do Marihuany, taki pozegnalny. Jak dotad stosuje sie do HALT, czyli unikam glodu, pragnienia, samotnosci i zlosci. Choc w przypadku dwu ostatnich to roznie to bywa. Przeanalizowalem tez system 12 krokow do trzezwosci i musze stwierdzic to kompletna bzdura. Moze to i dobre dla alkoholikow, ktorzy napieprzaja swoje zony po pijaku i przepijaja przyszlosc swoich dzieci, ale nie dla samotnego bakacza ktory kieruje sie od lat zasada nie krzywdzenia zadnych istot zywych i wybaczania krzywd doznanych od innych. Za to bardzo pomaga mi dhammapada, czyli sciezka mardosci Buddy. Czytajac co jakis czas jedna z jego zlotych mysli, latwiej jest zapanowac na wlasnym umyslem, poskromic pragnienia i znalesc ukojenie. Polecam kazdemu kto zagubil sie w zyciu i chcialby odnalesc w nim jakis sens i porzadek.

Forsaken - 07-09-2012

Cztery dni bez bani. Z jednej strony niewiele, a jednak kosztowalo mnie to sporo wysilku. Wczorajsza sesja sie nie odbyla, bo moja terapeutka wyszla wczesniej. Nastepne spotkanie dopiero za 10 dni, bo tym razem to ja bede mial wyjazd. Nie lubie tak dlugo czekac na terapie, niby niewiele wnosi, ta godzina rozmowy, ale daje mi spora motywacje. Bede musial jakos wytrwac. Pojawiaja sie piersze objawy odstawienia. Cale szczescie ze nie mam takich dolegliwosci jak inni opisujacy tutaj swoje przezycia. U mnie sprowwadza sie to do tego ze gandzia sni mi sie co noc. Dzisiaj tez mi sie snila, mialem wielki wor pieknych bobow, a do tego w kazdym zakatku do ktorego zajrzalem, znajowalem skitrany jakis woreczek. Normalka, mam tak zawsze. Jak nie pale w dzien, to w nocy we snie ogarniam towar, jaram, balanguje i tak do rana az otworze oczy. Wiem ze to podswiadomosc sie tego domaga, a moze po prostu broni mnie i pomaga wytrwac. W koncu dla niej sen jest tak samo realny jak rzeczywistosc. Lecz raczej to pierwsze, wyobraznia kreuje sobie taka rzeczywistosc za ktora psychika teskni. To praktycznie jedyny objaw odstawienia jaki sie u mnie pojawia. Do tego nosi mnie troche. Jednak panuje nad myslami, wszystko sobie tlumacze na plus. To ze mnie nosi to tez jest jest na plus, bo lubie ten stan. W koncu chce mi sie dzialac, cos robic, tylko ze nic konkretnego. Wciaz uciekam od zycia od codziennych obowiazkow. Czekam na ta chwile kiedy sie w sobie zbiore i bede mogl skanalizowacv ta energie jakos sensownie. Jak na razie nie staram sie tego przyspieszac. Skupiam sie na moim piatym dniu bez bani. Czekam tez na fale, na ta fale optymizmu i nieprzebranej energii oraz szczesliwych zbiegow okolicznosci. Wiem ze ona nadejdzie, bo ostatnio tez przyszla. Nie pamietam po jakim czasie, chyba po miesiacu, ale wiem ze przyjdzie napewno. A wtedy wskocze na nia i poserfuje w kierunku szczesliwego nowego zycia. Nie ogladajac sie za siebie i nicczego nie zalujac.
Tak.. Nie zaluje w zyciu niczego, co bylo to bylo i nic tego juz nie zmieni. Nie zaluje ze pilem, ze jaralem. Nie zaluje nieudanych zwiazkow, niewykorzystanych szans. Nie ma co patrzec w przeszlosc, jej i tazk juz nie zmienie. A to jakim jestem czlowiekiem wynika z tego co przeszedlem. Wiec jak mam czegokolwiek zalowac, skoro tak siebie lubie. Jedyne czego moge zalowac to bledy w ktorych jeszcze tkwie, to palenie papierosow, to prokrastrynacja ktora uprawiam. Ale to wszystko sie zmieni, do tego daze i to osiagne. Jestem szczesliwym czlowiekiem. Jestem na dobrej drodze, sam na nia wszedlem i jestem z siebie dumny i zadowolony z zycia jakie mam.

Forsaken - 08-09-2012

Nana nanaaa... Piaty dzien bez bani minal. Chociaz przekroczylem minimalnie swoj limit jednego piwka dziennie i wypilem dwa. Jednak odpuszczam sobie drobnje grzeszki, bo moge smialo stwierdzic ze bani nie mialem. W najblizszym czasie zakladam wlasnie forum, na ktorym pociagne moja historie, bo tu doskwiera mi jednak nieco samotnosc, a musze jej unikac.
Kolega - 09-09-2012

Ładnie ładnie oby tak DALEJ !
Musisz caly czas dzialac i mocna kontrola nad soba. Nie daj sie omamic i nie sugeruj sie ze "aa jeden buszek nie zaszkodzi". Motywacją bedzie dla Ciebie jak odczujesz roznice, miedzy czasem jak paliles a czasem jak nie palisz. To bedzie totalna bomba ;)

Kolega - 09-09-2012

PS. Czesto wystepuje jak to nazywam zamiana na inne zło. NP. Nie pale ziola, ale co jakbym sobie walnał noska. To tez daje "banie" i jestem nacpany OK, nadal nie pale ziola. To najgorsze co moze byc, bo jak dopadnie drugi nalog a powroci ten pierwszy to dopiero jest ciezko.
Forsaken - 09-09-2012

No wiec... Zabaniaczylem wczoraj az milo. Oczywiscie nie jaralem, byl tylko alkohol. No i bania byla. Nie ma tragedii, nie zamierzam szat rozdzierac nad tym faktem, zdaje sobie sprawe z tego ze bania, taka czy inna i tak sie liczy. Jednak to od maryski sie lecze nie od alkoholu, i to ze zrobilem sobie wypad po klubach nocnych i poszlo kilka wscieklych i pare piw oznacza raczej ze jestem normalny, niz ze mam problem alkoholowy. No chodzi przeciez o to zeby nie zastapic jednej bani druga, zeby alkohol nie wszedl w miesce marihuany jako sposob na spedzanie wieczoru, wiec jedna noc niewiele tu zmienia. Ale...

Jest tylko drone to drobne ale... Odliczalem czas do momentu kiedy po raz pierwszy od dlugiego czasu bede trzezwo myslal. Czyli wedlug mojego kalendarza wytrzymam miesiac bez zadnej bani i tu troche zawiodlem. Do trzezwego myslenia znowu mam miesiac. Odstawienie maryski liczy sie nadal, to juz siedem dni, liczac z tym dzisiaj. Nie ciagnie mnie, wszystko fajnie. Jednak juz nie bede mogl sie pochwalic tygodniem bez bani. Od tej pory przyjdzie mi pisac, ze mam x dni bez jarania, a nie bez bani. No trudno. Od jutra znowu sie pilnuje, dalej nie pije i nie funduje sobie bani w zaden inny sposob.

Wiem ze troche nawalilem, ale nie bede sobie tym ryc glowy. Dla wlasnego komfortu psychicznego nie rozpamietuje bledow czy potkniec, tylko jak sie takowe zdazy to biore to pod uwage lecz nie robie z tego wielkiego halo. Bo chodzby zdarzyl mi sie nawet upadek, to najwazniejsze by po nim wstac, otrzepac sie i isc dalej, a nie rozpaczac z jego powodu.

Kolega - 09-09-2012

Co do alkoholu na poczatku stron od wszelkiej bani, niech chemia w glowie sie pouklada. Teraz sam wypije sobie piwko, ale nei jest to moim jakims zwyczajem po prostu jak jest okazja (urodziny, impreza itp.) upije sie moze z 2-3 razy w miesiacu, wszystko w granicach kiedy czuje ze mam dosc nie wlewam w siebie wiecej. Mam w tym umiar i to kontroluje.
Forsaken - 10-09-2012

Co do alkoholu to oczywiscie stronie od niego. Ale ze mam slaba silna wole, to w towarzystwie na jakiejs imprezie pije rowno ze wszystkimi. Mialem oczywiscie plan, nie upic sie przez pierwszy miesiac osdtawienia ani razu, no ale nie wyszlo. Teraz dalej bede sie oszczedzal. Dwa to nie pije z ziomkami bakaczami. To dlatego ze po alkoholu trace kontrole nad soba i bardzo latwo mi przychodzi sie zlamac. Jak walne pare piwek, to wystarczy chwila zebym sie podkrecil na jaranie, a gdy juz raz mi taka mysl zaswita to tlucze sie po glowie tak dlugo az sie ugne. Wiec imprezki poki co robie sobie tylko z niejarajacym towarzystwem.

Minal juiz tydzien jak nie jaram. Taki maly kamien milowy osiagniety. Nie mam zadnych dolegliwosci z tego powodu. Tylko tyle ze mnie troche energia roznosi. Niestety syndrom amotywacyjny nadal daje mi sie mocno we znaki. Energii nie porzytkuje na zadne konkretne dzialania, a raczej na chodzenie w kolko jak tygrys w klatce.

Nastepne spotkanie mam dopiero za dwa tygodnie, to sporo czasu, juz mi tego brakuje. A w dodatku nie wiem czy nie bede lusial go przelozyc na jeszcze pozniejszy termin, bo szukuje mi sie wyjazd. No trudno, jakos sobie radzil bez wizyt u psychologa.

Radek - 11-09-2012

Pozwolę sobie na taki mały cytat z Preambuły anonimowych Narkomanów (NA)

Wielu uzależnionych uaktywniło swoją chorobę na skutek przekonania, że alkohol różni się
od innych narkotyków. Tak nam się wydawało przed przyjściem do NA, ale obecnie nie możemy
już sobie pozwolić na żadne wątpliwości w tej sprawie. Alkohol to narkotyk. Jesteśmy ludźmi,
których chorobą jest uzależnienie i aby móc zdrowieć, musimy zachowywać pełną abstynencję
od wszelkich narkotyków.

I jeszcze to

Jedynym sposobem na to, by nie wrócić do czynnego uzależnienia jest powstrzymanie się
od zażycia pierwszej dawki narkotyku. Jeżeli jesteś taki jak my, to wiesz, że jedna dawka to
za dużo, a tysiąc nigdy dość. Bardzo to podkreślamy, ponieważ wiemy, że jeżeli używamy
narkotyku w jakiejkolwiek postaci lub zastępujemy jeden drugim, to ponownie wyzwalamy
nasze uzależnienie

Pozdrawiam Radek uzależniony :)

Forsaken - 19-09-2012
Temat postu: wciaz na wyjezdzie..
No coz. Jakis czas nie pisalem zadnej notki. Jestem aktualnie goscinnie w innym miescie i mam ograniczony dostep do neta. Ale zeby nie bylo, nadal licze czas odkad nie bakam. to juz trzy tygodnie (pyknelo w poniedzialek). Czuje sie calkiem fajnie. Syndrom amotywacyjny nadal na miejscu, lecz powoli zaczynam odczuwac zmiane na lepsze.
Co ciekawe odkad przewietrzylem troche umysl zaczynam znowu miewac te wewnetrzna inspiracje. Pomysly, ktore normalnie przychodzily mi do glowy tylko po zajarania, a ostatnimi laty, po zajaraniu jesli mialem przed tym kilka dni abstnencji - czyliniezmiernie zadko.

Ostatnio troche czesciej pije alko. Wiem ze musze sie z tym ogarnac, bo znowu wrocilem do poziomu kilku piwek dziennie. Nie dobrze... Wiem o tym, ale tez wiem ze spokojnie moge to ogarnac. Ino troche motywacji brakuje.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group